"Wolne głosy": Co jest paradoksem dzisiejszych mediów?
- Stworzyliśmy sobie media i komunikację, żeby się nie spotkać. Musi być asceza, ale musi być też zdrowy dystans. Zachęcam do refleksji nad tym, czego słuchamy, czy to mi jest potrzebne, czy to jest ważne, czy to coś wnosi do życia, czy je zaśmieca - powiedział w studiu TV Republika ks. prof. Marek Tatar, teolog. Wraz z medioznawcą, prof. Grzegorz Łęcickim rozważali, czym jest manipulacja medialna.
"Wobec oczywistych faktów zaczęto używać innych słów"
- Najprostsza definicja manipulacji polega na tym, że jest to świadome wypaczenie prawdy. Dokonuje się w rozmaity sposób: przez kłamstwo, przemilczenie, przeinaczenie faktów, ale także na poziomie lingwistycznym. Wobec jakby oczywistych faktów nagle zaczynamy używać innych słów – powiedział prof. Grzegorz Łęcicki.
- Zaczęły pojawiać się słowa słowa, które stają się dla nas oczywiste, ale tracą swoje znaczenie, swoja nośność. Zaczynamy przykładowo nagminnie używać zwrotu „adopcja zwierząt”. Ja lubię zwierzęta, ale wydaje mi się, że jest to poważne nadużycie. Mamy adopcję zwierzęcia i adopcję dziecka – to jest klasyczny dla mnie przykład próby rozmywania. Mamy tu niepokojące zagrożenie dla antropologii. Nie zapominajmy że człowiek jest istotą integralną. Jeden z największych problemów dzisiejszych to całościowa definicja człowieka. Mamy tak okrutne definicje człowieka z przedziału XIX-XX w. jak „zwierzę”, „zwierzę pełne pożądliwości i pragnień”, „”zwierzę, które próbuje zdominować świat”. Depersonalizacja odmawia człowiekowi wyjątkowości w świecie – zauważa ks. prof. Marek Tatar.
- My tak naprawdę desakralizujemy język i ten element zmienia naszą świadomość. Dawniej pewien czasownik definiował postawę człowieka wobec Pana Boga i było to „uwielbienie”. Było to niejako zastrzeżone dla sfery sakralnej. Od dłuższego czasu w mediach nie mogę się dowiedzieć, co kto „lubi”, tylko „uwielbiam gotować”, „uwielbiam jajecznicę”. W Słowniku Języka Polskiego ten czasownik jest odnoszony do oddawania komuś czci. Oddawanie czci garnkowi czy patelni wydawałoby się już śmieszne. Jest to pewnego rodzaju zubożenie i zatracenie wrażliwości. Do pewnych rzeczy, rzeczywistości powinniśmy odnosić język do niej adekwatny – stwierdza prod. Łęcicki.
"Stworzyliśmy sobie media i komunikację, by się nie spotkać"
- Warto zwrócić uwagę na nauczanie papieża Benedykta XVI o mediach i jego orędzie o ascezie medialnej. Papież zaleca ludziom, którzy zajmują się mediami 24h na dobę – wyłączcie się, dajcie sobie chwilę spokoju, spotkajcie się, pogadajcie. Nie zawsze musi działać laptop, tablet, telewizor, radio – mówi medioznawca.
- Stworzyliśmy sobie media i komunikację, żeby się nie spotkać. Musi być asceza, ale musi być też zdrowy dystans. Zachęcam do refleksji nad tym, czego słuchamy, czy to mi jest potrzebne, czy to jest ważne, czy to coś wnosi do życia, czy je zaśmieca – podkreśla duchowny.
- Żeby wyrobić sobie zdanie na jakiś temat, trzeba dużo o tym temacie wiedzieć i zdobywać wiedzę nie tylko z jednego przekazu medialnego. Paradoksem dzisiejszych czasów jest ujawnianie przez media swoich fundamentów ideologicznych i wiemy o nich, stykając się z danym medium i możemy czuć określoną atmosferę, jak informacje i komentarze będą prezentowane. Jest to nieszczęście – my domagamy się prawdy, obiektywizmu, a w mediach różnej opcji jest pokusa, by coś przedstawiać niby-obiektywnie – powiedział prof. Łęcicki.