– Samopodpaleniem Polak protestuje przeciwko władzy PiS. Wierne rządowi media milczą - pisze berliński "Der Tagesspiegel“. Gdzie są granice bezczelności ?
"Samopodpalenie przed PKiN jest nowym ukoronowaniem fali protestów w Polsce” - konstatuje berliński dziennik. Jako aktualny przykład podaje strajk głodowy lekarzy rezydentów grożących wyemigrowaniem, jeżeli rząd nie podwyższy ich pensji. "Jeżeli uczciwie głodują, to przynajmniej trochę schudną” – cytuje "Der Tagesspiegel” słowa polityka PiS Stanisława Pięty.
Jak widać szybko zapomniano gdy 12 czerwca 2013 roku podpalił się mężczyzna przed Kancelarią Premiera Donalda Tuska. Do podobnego dramatu doszło w 2011 roku. Również przed siedzibą premiera inny mężczyzna oblał się rozpuszczalnikiem i podpalił. Do ławki przykleił list do Donalda Tuska.
Kompletnie odleciał również Jan Hartman, który stwierdził w rozmowie z wpolityce.pl, że za rządów PO samopodpalenia to były zwykłe incydenty, a to pod PKiN to symbol męczeństwa. „Ta władza ma charakter gomułkowski” - powiedział.
Do dramatycznego aktu desperacji doszło w centrum Warszawy w czwartek około godz. 16.30. 54-letni mężczyzna oblał się łatwopalną substancją, a następnie podpalił. Na miejsce wezwano służby ratunkowe, jednak gdy straż i policja dotarły na miejsce, desperat został już ugaszony przez świadków zdarzenia. Nieprzytomny i ciężko poparzony trafił do szpitala.