Z informacji, do których dotarł portal wp.pl wynika, że Koalicja Obywatelska nie poprze oficjalnie żadnego z kandydatów na prezydenta Wrocławia - ani Jacka Sutryka, ani Michała Jarosa. Co ciekawe - obaj politycy związani są z KO. "Chcieliśmy uniknąć kłótni. Niech sami to rozstrzygną między sobą", przyznają źródła Wirtualnej Polski. A zegar tyka...
Walka "kandydatów na kandydatów" na prezydenta Wrocławia trwał już od dłuższego czasu. KO - zarówno działacze na Dolnym Śląsku, jak i politycy w polskiej stolicy - była podzielona, w sprawie tego - komu udzielić poparcia w mieście: obecnemu prezydentowi czy swojemu posłowi.
Za poparciem Sutryka stał m.in. Grzegorz Schetyna, za Jarosem - tacy politycy jak Bogdan Zdrojewski. Ostatecznie, by nie skłócić partii, władze PO zdecydowały, że nie udzielą oficjalnego poparcia nikomu, a rywalizacja o prezydenturę ma rozstrzygnąć się między Jarosem a Sutrykiem. W praktyce może to oznaczać, że PO po prostu nie zgłosi kandydatury Jarosa.
Prościej? Jaros może zostać zmuszony zrezygnować z kandydowania na prezydenta. W takiej sytuacji - szanse Sutryka na zwycięstwo diametralnie się zwiększą.
Warto też przypomnieć, że Sutryk w ostatnich wyborach samorządowych kandydował z poparciem KO, ale znaczną część działaczy zawiódł. Wrocławscy radni PO wycofali dla niego poparcie.
Wielu z nich wytykało mu butę, arogancję oraz błędy w zarządzaniu miastem, zaś media - zarówno lokalne, jak i te w Warszawie - twierdziły, że wokół Sutryka narosło zbyt wiele spraw, które nie tylko dla niego, ale dla całej KO, mogą okazać się problematyczne.
On sam kilkukrotnie wszelkie niewygodne dla siebie informacje starał się tłumaczyć i prostować. Niemniej, wciąż jest zdecydowanym faworytem w wyborach na prezydenta Wrocławia.
Sprawa jest kuriozalna również z uwagi na to, że dziś o godzinie 16.00 upływa termin zgłaszania gminnym komisjom wyborczym kandydatów na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast w najbliższych wyborach samorządowych...