Właściciel pytona grasującego w Warszawie ... nie żyje?
Fundacji Rescue Animal Polska udało się znaleźć prawdopodobnego właściciela legendarnego pytona, który od kilku tygodni straszy warszawiaków. - Pod Lublinem zmarł właściciel takiego samego węża jakiego szukamy – zdradził prezes organizacji Dawid Fabjański w programie „Między nami”.
Fabjański podczas rozmowy opowiedział o kulisach poszukiwań pytona, którego wylinkę znalazł nad Wisłą na wysokości Konstancina Jeziorna, na początku lipca br. wędkarz. - Własnymi siłami znaleźliśmy ogłoszenie z przełomu lutego i marca, gdzie pod Lublinem zmarł właściciel samicy 6-metrowego pytona, czyli takiego jak szukamy. Telefon był już nieaktualny. Przekazaliśmy sprawę policji, coś tam ustalają – mówił Fabjański. - Przypuszczam, że tu mogło chodzić o tego węża, którego szukamy. Prawdopodobnie spadkobiercy mieli duży problem, bo żaden ogród zoologiczny nie chciał go przyjąć – tłumaczył działacz Rescue Animal. Zaznaczył przy tym, że ogrody zoologiczne „nie są z gumy i mają u siebie tyle miejsca, żeby wystarczyło dla ich własnych okazów”.
Fabjański twierdzi, że w Polsce żadne instytucje nie są zobligowane do podjęcia działań w takich przypadkach i jedynym ratunkiem są interwencje organizacji RAP i jej podobne. - Zostaliśmy sami jako organizacje pro zwierzęce, które się tym zajęły i tu jest problem, ponieważ wyręczamy skarb państwa z tych działań. Oni powinni zapewnić bezpieczeństwo ludziom – stwierdził.