Przemysław Wipler po publikacji nagrania z monitoringu pokazującego zajścia sprzed roku, zorganizował konferencję prasową na której w sposób szczególny podziękował mediom, które rzetelnie relacjonowały jego sprawę, dziennikarzom, którzy weryfikowali wersję podawaną przez policję. – Szczególnie dziękuję redaktorowi Maślankiewiczowi i Graczakowi (dziennikarze TV Republika – red.), którzy pojechali do izby wytrzeźwień i uzyskali informację, że tam nie trafiłem, choć taka wersja była przekazywana – mówił.
Dziennik „Super Express” opublikował nagranie z bójki pomiędzy policją a posłem Przemysławem Wiplerem pod warszawskim klubem "Enklawa" nocą z 29 na 30 października 2013 r. Nagranie pokazuje, że to Wipler został zaatakowany i pobity przez funkcjonariuszy. Do sprawy tej odniósł się na specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej sam zainteresowany.
Poseł rozpoczął swoją konferencję od podziękowań, które złożył na ręce swoich bliskich, żony i współpracowników. – Dziękuję tym, którzy byli ze mną cały ten czas, wierzyli, że zachowywałem się zgodnie z prawem, wierzyli, że ta „zła nowina” zaprezentowana opinii publicznej jest nieprawdą – powiedział. Wipler stwierdził, że wypowiedzi policji były przyjęte przez media za pewnik. – Trudno było w tym czasie przyznawać się, że ktoś ze mną współpracuje, czy że na mnie głosuje. - mówił. Zdaniem posła była to próba zdyskredytowania go jako osoby publicznej. – Publicyści niektórych mediów mówili o mnie, że jestem skończony – przypomniał.
Poseł KNP w sposób szczególny podziękował mediom, które rzetelnie relacjonowały jego sprawę, dziennikarzom, którzy weryfikowali wersje podawaną przez policję. – Szczególnie redaktorowi Maślankiewiczowi i Graczakowi (dziennikarze TV Republika – red.), którzy pojechali do izby wytrzeźwień i uzyskali informację, że tam nie trafiłem, choć taka wersja była przekazywana – mówił, dodając także podziękowania pod adresem dziennikarza „Do Rzeczy” Wojciecha Wybranowskiego.
– Przez rok domagałem się, żeby państwo zobaczyli to, co tam się wydarzyło – przekonywał.
Wipler: Sienkiewicz i Kopacz publicznie mnie skazali
Wipler odniósł się także do wypowiedzi polityków, którzy również wydali na niego wyrok chwile po zdarzeniu. – Minister nadzorujący policję (Bartłomiej Sienkiewicz – red.) publicznie mnie skazał, powiedział, że sprawa jest tak oczywista, że szkoda ją komentować – mówił.
Sienkiewicza o sprawie Wiplera
Warto przypomnieć co dokładnie mówił wówczas Sienkiewicz. – Sprawa jest tak ewidentna, że nie chce mi się jej komentować. (…) Służby ubrane były w mundury policyjne i okrzykiwały się jako policja, powołując się na odpowiednie prawo, a pan poseł nie był w stanie tego faktu przyjąć do własnej świadomości? Mamy problem tu z zaburzoną percepcją, dlatego proszę o zwolnienie mnie ze szczegółów – mówił w tok.fm. Z kolei na antenie TVN zapewniał: "Przeprowadziłem rozmowę, dostałem też dokumenty z KGP od pana komendanta. Jestem absolutnie pewien, że pan poseł nie okazywał się legitymacją. To, że jest posłem, wyszło dopiero, gdy podano dane do KSP z Kolskiej z Izby Wytrzeźwień".
– Oczekuję, że już były dziś minister Sienkiewicz powie, co miał na myśli – wskazał. – Oczekuję również, że ówczesna marszałek Sejmu Ewa Kopacz wytłumaczy się ze swoich wypowiedzi na mój temat, bo ona również mnie skazała – mówił Wipler.
Poseł stwierdził, że dziś powinniśmy dać żółtą kartkę nie tylko funkcjonariuszom, ale także, a może nawet zwłaszcza zwłaszcza tym ludziom, którzy odpowiadają za to, jak służby funkcjonują.
Odnosząc się już bezpośrednio do nagrania opublikowanego przez "SE" powiedział: "Po roku widać, co była jawną i ewidentna nieprawdą. Policjant nigdy nie ma prawa uderzyć kogokolwiek z pięści".
PRZYPOMINAMY MATERIAŁY BARTŁOMIEJA MAŚLANKIEWICZA I BARTŁOMIEJA GRACZAKA DOTYCZĄCE SPRAWY WIPLERA