Bronisław Wildstein skrytykował w Telewizji Republika Adama Michnika, który porównał podważanie wiarygodności rządowego raportu w sprawie katastrofy smoleńskiej do negowania holocaustu.
- Mamy do czynienia z jakimś raportem rządowym, który pełni funkcje propagandowe i teraz występuje Adam Michnik i stwierdza, że ktoś, kto neguje jego prawdziwość, to tak, jakby negował holocaust – mówił redaktor naczelny Telewizji Republika. - Gdyby to był nawet wyrok sądu, wszystko jedno jaki, to i tak, na całym świecie dyskutuje się z wyrokami sądu. Nasza kultura polega na tym, że mamy prawo do dyskusji - podkreśla.
Wildstein przypomniał, że „ograniczanie tego prawa w czasie PRL, w okresie komunistycznym, było takim uderzeniem w zasady funkcjonowania kultury zachodniej”. - I teraz mamy takiego politruka, pełniącego funkcję redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, która stanowi o opiniach w III RP, który wydaje miary i mówi, że ci, którzy ośmielają się mieć inne zdanie powinni odpowiadać sądownie. Przypominam bowiem, że za kłamstwo oświęcimskie odpowiada się sądownie. Takie są marzenia Michnika – stwierdził.
Jak dodaje „Michnik banalizuje największą zbrodnię XX wieku, czyli holocaust, bo jego zdaniem ci, którzy negują Oświęcim, czyli negują holocaust, to ci sami, którzy nie zgadzają się z rządową wersją”. - To już trzeba być ostrym, jak to się kiedyś mówiło, komunistycznym twardogłowym politrukiem, żeby posunąć się tak daleko – oburza się redaktor naczelny Telewizji Republika.
Jego zdaniem „problem polega na tym, że w jakiejkolwiek normalnej rzeczywistości, takie zdanie kompromituje bez reszty”. - Pytanie, ile razy Adam Michnik może się skompromitować, bo zrobił to wielokrotnie. Okazuje się, że jemu w III RP wolno wszystko, tak jak pierwszemu sekretarzowi w czasie rządów PZPR – kończy Wildstein.
mp, TV Republika, fot. Telewizja Republika