Czesław Kiszczak, jeden z głównych architektów stanu wojennego, zmarł w Warszawie po długiej chorobie blisko rok temu. Jego żona, Maria Kiszczak, wypowiedziała się dla gazety "Super Express".
– Czesław mi się nieraz śni. Pamiętam sen, w którym byliśmy razem na jakichś wakacjach za granicą. Szybko mi się jednak urwał – powiedziała dla "Super Expressu". Maria Kiszczak przyznała, że 1 listopada pójdzie na grób męża i pomodli się za niego.
– Ciągle się o niego modlę. Wierzę, że Czesław jest teraz w niebie. On był dobrym człowiekiem, służył Polsce i był wielkim patriotą. To bohater, a źli ludzie go opluwają. To przykre – dodała wdowa po Kiszczaku.
– Myślę o nim z wielkim szacunkiem. Czuję często, że on też o mnie myśli. Bardzo go kocham i bardzo mi go brakuje. Czasami w trudnych dla mnie sytuacjach proszę męża, żeby pobył ze mną. Choć na chwilę. Bardzo mi go brakuje, ale wierzę, że jeszcze kiedyś się spotkamy, tam w niebie – stwierdziła Kiszczakowa.