Gościem programu "W Punkt" był minister spraw zagranicznych, Witold Waszczykowski. Rozmowa dotyczyła m.in. wyboru Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej.
– Ta procedura wyboru przewodniczącego RE była po pierwsze zmieniana w trakcie, a w niektórych przypadkach była zignorowana - mówił Witold Waszczykowski. - Formalny polski kandydat nie został dopuszczony do zaprezentowania siebie. Zastosowano procedurę consensu, wykluczając go. Kiedy Maltańczycy zgłosili Tuska, było to zwykłe głosowanie większościowe. To głosowanie także zostało zepsute, bo zapytano tylko, kto jest przeciw. Nie padły pytania, kto jest za, kto się wstrzymał. Dywagacje, że my przegraliśmy 27:1 są nieprawdziwe. Nie wiemy, jak w tych 27 głosach rozkładało się poparcie dla Tuska - podkreślał minister.
"Wypowiedź Angeli Merkel w Bundestagu to był rodzaj dyrektywy politycznej, aby bezwzględnie głosowano za Tuskiem"
– Pół dnia przed głosowaniem, rano tego samego dnia w Bundestagu była wypowiedź kanclerz Angeli Merkel, która powiedziała, że cieszy się, że ca chwilę wybrany zostanie Tusk i będzie mogła z nim pracować - powiedział Witold Waszczykowski. - To był rodzaj dyrektywy politycznej, aby bezwzględnie głosowano za Tuskiem. To głosowanie było jednak kulawe, bo nawet nie dano się głosującym wypowiedzieć - mówił minister Waszczykowski.
– W konkluzjach, które też nie zostały przyjęte przez całą Radę Europejską wymyślono, że będzie to raport przewodniczącego Rady Europejskiej. W tym komunikacie na samym końcu znalazła się informacja, ze należy zastanowić się nad zasadami wyboru przewodniczącego. I te zasady trzeba wypracować - powiedział Witold Waszczykowski.
"Są różne, drobne interesy, które zaważyły na tym głosowaniu"
– Są państwa z naszego regionu, które nie należą do Strefy Schengen, ale zależy im na tym i dlatego zależy im np. na stanowisku Niemiec. Węgrom zależy natomiast na zdaniu Komisji Europejskiej. Są różne, drobne interesy, które zaważyły na tym głosowaniu - powiedział szef MSZ.
– Kwestia wyboru Tuska dla polskiej dyplomacji ma drugie lub trzeciorzędne znaczenie - mówił szef MSZ. - Nie mieliśmy żadnych korzyści, ani wsparcia ze strony premiera Tuska. Zwykle urzędnicy europejscy jeśli są na takich stanowiskach, to ciągnę rzeszę obywateli na wysokie stanowiska wokół siebie. Poza panem Grasiem i panem Serafinem prawie nikt tam nie pracuje. Urzędnicy lobbują też za interesami swojego rządu. To nie jest tak, że taki człowiek staje się nagle kosmopolitą, który musi zapomnieć o swoim państwie. Zobaczmy, jak urzędnicy niemieccy lobują za gazociągiem Nord Stream 2. My uważamy, że jest on politycznym instrumentem, oni to lobbują jako biznesowy projekt - mówił Waszczykowski.
– Jednym z głównych argumentów w debacie była stronniczość Tuska - powiedział minister Waszczykowski. - Podnosiliśmy to, że urzędnik na tak wysokim szczeblu nie powinien być ikoną opozycji wewnętrznej. Będziemy się bacznie przyglądać, czy ta jego działalność będzie kontynuowana. Jeśli tak, będziemy to piętnować i pokazywać Europie, że jest to niedopuszczalne - stwierdził szef MSZ.
"Postawa niezależności i bezkompromisowości Jacka Saryusz-Wolskiego w tych kręgach politycznych była ciężarem"
– Znam osobiście Jacka Saryusz-Wolskiego prawie od 40 lat - powiedział Witold Waszczykowski. - Na pewno będę lobbował za tym, aby skorzystać z jego doświadczenia i wiedzy. Jego wiedza jest olbrzymia, jego umiejętności są olbrzymie. Od dawna obserwowaliśmy jego postawę patriotyczną. On od dawna nie zgadzał się na piętnowanie Polski na forum europejskim. Jego pewna postawa niezależności i bezkompromisowości w tych kręgach politycznych była ciężarem. On zajmuje się historią, pragmatyką integracji europejskiej od końca lat 70. W Polsce nie śniła nam się wtedy nawet wolność - powiedział minister spraw zagranicznych, Witold Waszczykowski.