- Nie jestem przeciwnikiem tych przepisów – zapewniał na antenie Telewizji Republika radny PiS do sejmiku wojewódzkiego i były wiceszef CBA Maciej Wąsik. Podkreślał on jednocześnie, że wątpliwości wzbudza jednak moment wprowadzenia ich w życie.
Chodzi o zmianę przepisów, o której wczoraj pisał dziennik Rzeczpospolita. Jak poinformowała gazeta, od 1 lipca sąd nie będzie mógł stosować w procesie karnym dowodu zdobytego z naruszeniem prawa. Podsłuchy z warszawskich restauracji, które są dowodami w aferze taśmowej, zostaną więc zdyskwalifikowane jako dowody.
- Proszę pamiętać, że główne dowody zdobyte w sposób nielegalny, to są dowody z restauracji Sowa&Przyjaciele, ciężko jest oprzeć się wrażeniu, że te przepisy zostały wprowadzone nie po to, aby usprawnić polski system prawny, uczynić go bardziej przejrzystym, tylko po to, aby odpowiedzialności karnej nie ponieśli ci, którzy zostali nagrani w tych dwóch restauracjach – mówił były wiceszef CBA.
Jednocześnie Wąsik podkreślił, że zwolnienie Pawła Wojtunika po upublicznieniu nagrań z afery taśmowej powinno być czymś oczywistym. - Jest skompromitowany, dał się nagrać (…) taki szef służby specjalnych to nie jest szef, który będzie kontrolował rząd – mówił polityk.
- Na pewno powinien opuścić swoje stanowisko, chyba nikt nie ma do tego żadnych wątpliwości, nawet premier Kopacz nie ma wątpliwości – mówił Wąsik.
Podkreślił on też, że znamienne jest również nieudolne działanie prokuratury oraz ABW i CBA, w związku z wyjaśnianiem afery taśmowej. - Prokuratura nie jest w zasadzie zainteresowana wyjaśnieniem spraw ujawnionych w tych nagraniach, tylko ukaraniem tych osób odpowiedzialnych za nagrywanie – mówił były wiceszef CBA. – Warto byłoby powołać komisję śledczą, żeby sprawdzić udział służb w tej aferze – dodał.
Czytaj więcej:
Opioła o aferze taśmowej: Tylko komisja śledcza w następnym parlamencie będzie mogła to zbadać
Zbigniew Stonoga z kolejnymi zarzutami
Sienkiewicz przełożył swoje przesłuchanie w śledztwie dot. wątku z afery taśmowej