Według polskiego MSZ, skarga Komisji Europejskiej dot. odmowy przyjęcia przez Polskę uchodźców jest bezzasadna i bezprzedmiotowa. W podobnym tonie wypowiadali się także przedstawiciele Czech i Węgier. Komisja z kolei argumentowała, że unijne prawo musi być przestrzegane. W Luksemburgu odbyła się rozprawa dotycząca pozwów skierowanych przeciwko tym trzem krajom.
Pełnomocnik rządu powiedział, że Polska chciała przyjąć 100 osób w ramach programu relokacji ale ze względu na zagrożenie bezpieczeństwa i porządku publicznego było to niemożliwe.
- Część tych osób w ogóle nie miała dokumentów tożsamości, a część posługiwała się dokumentami co prawda syryjskimi, ale które były trudne do weryfikacji ponieważ, z mojej wiedzy wynika, że wiele tych drukarni, które te tożsamości drukowały były przejęte przez organizacje terrorystyczne. Tak naprawdę nie było możliwości skutecznego zweryfikowania, czy dana osoba, która posługuje się konkretnym dokumentem tożsamości rzeczywiście jest tą osobą, czy jest to zupełnie inna osoba - powiedział Bogusław Majczyna z MSZ.
Z kolei pełnomocnicy Komisji Europejskiej wskazywali podczas rozprawy, później już z dziennikarzami nie chcieli rozmawiać, że unijne przepisy powinny być przestrzegane. - Nie można nacisnąć na guzik i znaleźć się na innej planecie, gdzie unijne przepisy nie obowiązują - powiedział pełnomocnik Komisji Geert Wils. - Obowiązki muszą być dopełniane, to fundament rządów prawa w Unii. Kluczowa jest też solidarność - wtórowała prawniczka Komisji Zuzanna Maluskova.
Solidarność ma pewne granice
Pełnomocnik polskiego rządu odpowiadał, że solidarność ma pewne granice a jest nimi bezpieczeństwo wewnętrzne kraju. - Bez zagwarantowania bezpieczeństwa wewnętrznego, państwo nie może skutecznie funkcjonować - mówił. Powiedział też, że Komisja nie uzasadniła w przekonujący sposób dlaczego zaskarżyła do Trybunału tylko Polskę, Czechy i Węgry, skoro większość państw nie zrealizowało w pełni programu relokacji. - Faktem pozostaje, że bardzo wiele krajów, tylko w minimalnym zakresie i w ostatniej chwili, tę decyzję podjęło się wykonać. Mamy do czynienia z nierównym traktowaniem państw członkowskich - powiedział Bogusław Majczyna. Dodał, że postępowanie Komisji było nieuzasadnione i budzi wątpliwości co do zgodności z zasadą równego traktowania wszystkich państw członkowskich.
Podobne argumenty przedstawiał podczas rozprawy przedstawiciel Węgier, który ostro skrytykował Komisję Europejską za przekraczanie kompetencji. Mówił, że nie ma ona prawa zmuszać państw członkowskich do przyjmowania uchodźców. Zarzucił jej działanie motywowane politycznie. Podał też w wątpliwość skuteczność całego mechanizmu relokacji i dodał, że zaledwie jedna trzecia celu została zrealizowana. Pełnomocnik polskiego rządu wskazywał też że skarga Komisji jest bezprzedmiotowa, bo unijne przepisy wygasły w 2017 roku. Program relokacji był bowiem rozpisany na dwa lata.
Wyrok jesienią
- Absolutnie nie wchodzi w grę w tej chwili wykonanie decyzji relokacyjnej z tego prostego względu, że ona już nie obowiązuje - odpowiadał Bogusław Majczyna pytany o komentarze w Komisji. Niektórzy sugerują bowiem, że w Grecji wciąż są osoby, które przybyły do Europy kiedy program relokacji jeszcze obowiązywał i że powinny być one przyjęte przez kraje członkowskie. - Nie można wykluczyć, że w przypadku wyroku skazującego Komisja Europejska będzie próbowała wymusić na Polsce przyjęcie pewnej grupy uchodźców pod groźbą kar finansowych - powiedział jeden z prawników. - Moim zdaniem jest to błędny pogląd - skomentował pełnomocnik rządu.
29 lipca poznamy opinię rzecznika generalnego unijnego Trybunału Sprawiedliwości. Nie będzie ona wiążąca, ale sędziowie mogą ją wziąć pod uwagę wydając orzeczenie. Wyroku należy się spodziewać jesienią.