– Ja lubię podejmować decyzje. A natomiast młodzież niech się uczy, jak walczyć o wolność. Ja swoje już wywalczyłem – powiedział Lech Wałęsa tłumacząc swoją nieobecność na marszu KOD zorganizowanym z okazji rocznicy wyborów 4 czerwca.
Były prezydent zaproszony został na sobotni marsz Komitetu Obrony Demokracji zorganizowany pod hasłem "Wszyscy dla wolności". Miała być manifestacja z udziałem trzech prezydentów, jednak Wałęsa z zaproszenia nie skorzystał i nie stanął u boku Aleksandra Kwaśniewskiego i Bronisława Komorowskiego.
"Ja swoje już wywalczyłem"
Zapytany przez dziennikarza TVN24, dlaczego nie pojawił się 4 czerwca na marszu, odparł, że przyjdzie, kiedy KOD zgromadzi 2 mln osób. – Ja lubię podejmować decyzje. A natomiast młodzież niech się uczy, jak walczyć o wolność. Ja swoje już wywalczyłem – mówił Wałęsa. – Jak będzie w dalszym ciągu taka sytuacja, jaką dzisiaj władza uprawia, to czekam na dwa miliony ludzi w Warszawie i wtedy te dwa miliony pójdą pod okna – dodawał.
Były prezydent podkreślił jednak, że najpierw należy zebrać podpisy o "odwołanie tego całego układu". Jak mówił, jeśli podpisów będzie więcej niż Prawo i Sprawiedliwość otrzymało głosów w wyborach, to rząd będzie zmuszony do ustąpienia.
"Tylko przypadek zrządził, że tacy ludzie doszli do władzy"
Zdaniem Wałęsy to przypadek zadecydował o tym, że PiS doszło do władzy. Jak tłumaczył stało się tak, bo większość obywateli zlekceważyła wybory. Były lider "Solidarności" wyraził także pogląd, że kandydatów na wysokie stanowiska państwowe należy poddawać badaniom medycznym. – Bo tam jakby zrobić dobre badania, to by się okazało, że parę osób w ogóle nie powinno być w tym miejscu – stwierdził Wałęsa.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Były PZPR-owiec uczy demokracji na marszu KOD. Kwaśniewski: Do 4 czerwca szliśmy różnymi drogami
Komorowski: Byliśmy drugim sortem, teraz jesteśmy rebelią. I dobrze - bo to piękna rebelia