Walentynowicz: RAPORT TECHNICZNY JEST NIEWYGODNY DLA TYCH, CO PRZEZ LATA KŁAMALI
Gościem Katarzyny Gójskiej w programie Telewizji Republika ,,W punkt\' był Piotr Walentynowicz - ,,Myślę, że nikt z nas, z rodzin nie myślał o tym , że ktokolwiek może zrobić coś nierzetelnie. Wówczas nie mogliśmy o tym wiedzieć. Teraz z perspektywy czasu wiem, że trzeba było się domagać, żądać, pilnować\'\' - powiedział.
Czy pan uważa, że w tamtych momentach, w tamtych dniach w Moskwie i w Warszawie trzeba się było zachować inaczej? Czy trzeba było bardziej domagać się dokonania pewnych czynności? Być może nie dawać wiary polskim władzom.
- Akurat ja w Moskwie nie byłem, był mój tata. Faktycznie, byliśmy pod wpływem ogromnego szoku, wręcz niedowierzania. Myślę, że nikt z nas, z rodzin nie myślał o tym , że ktokolwiek może zrobić coś nierzetelnie. Wówczas nie mogliśmy o tym wiedzieć. Teraz z perspektywy czasu wiem, że trzeba było się domagać, żądać, pilnować. Tym bardziej, że mieliśmy, jak się teraz okazuje kłamliwe zapewnienia wówczas rządzących, że wszystko jest robione zgodnie ze sztuką, tak jak należy. Dziś wiemy, że to były kłamstwa, ale wtedy nie mogliśmy tego wiedzieć.
Jak się panu wydaje, jakby pana świętej pamięci babcia oceniała konieczność dochodzenia do prawdy o takim dramacie jak katastrofa smoleńska? Myśli pan, że by odpuściła?
Absolutnie, w życiu. Babcia, by walczyła jak lew o dochodzenie do prawdy. Nic by jej przed tym nie powstrzymało. Co do tego nie mam żadnych złudzeń. Zresztą babcia wielokrotnie mówiła, że najważniejsza jest prawda, jakakolwiek by nie była. Tylko prawda może dać nam jakąkolwiek przyszłość. Życie w kłamstwie jest zbudowane na słabym fundamencie i prędzej czy później runie.
Przez te wszystkie lata pracy, najpierw zespołu parlamentarnego, później komisji powołanej w Ministerstwie Obrony Narodowej towarzyszy niewyobrażalna wręcz nagonka. Jej celem szczególnie jest pan minister Macierewicz. Można powiedzieć, że do ostatniej chwili przed 8 rocznicą dramatu smoleńskiego trwa taka propagandowa walka o to, żeby ten dokumentu nie ujrzała opinia publiczna.
Na raport końcowy trzeba będzie jeszcze poczekać, bo prowadzony jest szereg badań. Natomiast od momentu, kiedy pan minister powołał ten zespół parlamentarny, a właściwie od momentu, kiedy zaczęto kwestionować te oficjalne ustalenia, kiedy zaczęto dochodzić prawdy, to ta nagonka się pojawiła. Im bliżej do tej prawdy zmierzamy, tym jest ona większa. Wiadomo, jest wielu ludzi, którzy byli zaangażowani w te wszystkie kłamstwa, którymi nas karmiono. To były najwyższe głowy w państwie: instytucje, prokuratorzy. Wszyscy oni zmierzali do tego, aby Smoleńsk zamieść pod dywan. Częściowy raport techniczny jest bardzo niewygodny dla tych, którzy przez te wszystkie lata kłamali. Szczególnie, jeśli pokaże to, co jest już niepodważalne. Niepodważalny jest fakt, że raporty komisji Millera są niezgodne z prawdą i to musi wielu boleć. Dlatego robią wszystko, co w ich mocy, aby nie dopuścić do tego.
Pan uważa, że ten dokument powinien być upubliczniony?
Po pierwsze, został już zapowiedziany przez pana Jarosława Kaczyńskiego, więc ludzie od dawna na niego czekają. Ludzie, którzy towarzyszyli nam w dochodzeniu do prawdy, w tej walce o dochodzenie do prawdy. Bo przecież te wszystkie miesięcznice smoleńskie stały się w pewnym sensie symbolem walki o prawdę. Nie tylko upamiętniały naszych najbliższych.