To chyba największy incydent, z jakim ubiegający się o reelekcję prezydent spotkał się podczas swoich kampanijnych podróży Bronkobusem. Wiec Komorowskiego w Lublinie zdominowali działacze związani z Januszem Korwin-Mikkem i narodowcy, a prezydent rozpaczliwym tonem i zachrypniętym głosem próbował ich przekrzyczeć.
W czasie spotkania Komorowskiego z wyborcami nie zabrakło balonowych krzeseł przyniesionych przez jego przeciwników politycznych. Przemówienie zagłuszały hasła przypominające największe wpadki głowy państwa i jego do dziś niewyjaśnione powiązania z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. "Stań na krzesło", "gdzie masz słownik?" czy "WSI" – krzyczał tłum, który prezydent starał się przekrzyczeć.
Jak mówił 10 maja Polacy dokonają ważnego wyboru. – Czy chcecie wybierać awanturę, tych, którzy potrafią tylko krzyczeć, tych, którzy potrafią tylko przeszkadzać, czy chcecie wybrać tych, którzy chcą organizować mądrą, dobrą polską pracę, aby Polska się rozwijała? – przekonywał.
Kiedy tłum wznosił okrzyki o WSI, Komorowski złożył podziękowania. – Chciałbym podziękować tym, którzy grają w moim teatrze ilustrację tego, co może się w Polsce zdarzyć, jeśli oni by wygrali – próbował się bronić prezydent.
– To będzie właśnie Polska oskarżeń, oszczerstw, kłamstw – krzyczał.
Komorowski kończąc swoje przemówienie wieszczył porażkę swoich oponentów. – Polacy nie chcą awanturników, tylko bezpieczeństwa, nie chcą tych, którzy tylko psują – krzyczał.
Jak mówił, Polsce szkodzi wrzask. – Szkodzi specjalista od kur, szkodzi ten, który chce aby wszystko wetować co chodzi, fruwa i się rusza! Proszę Państwa, wygramy! Proszę o wasze głosy! Nasza jest przyszłość, bo my chcemy Polski nowoczesnej, my nie chcemy specjalisty od kur i specjalistów od weta! – skwitował.
"Byłeś w ZOMO, byłeś w ORMO – teraz jesteś za Platformą" – pożegnał prezydenta tłum zgromadzony na wiecu w Lublinie.