"10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku Rosjanie znaleźli nieuszkodzone rejestratory lotu polskiego tupolewa, które po zapakowaniu w worki zostały zabrane z wrakowiska i zniknęły. W ich miejscu kilka godzin później pojawiły się identycznie wyglądające skrzynki, tyle że z poważnymi uszkodzeniami" – czytamy w najnowszym numerze tygodnika "Gazeta Polska".
W dzisiejszym wydaniu "GP" znalazły się protokoły oględzin miejsca katastrofy smoleńskiej autorstwa rosyjskich funkcjonariuszy. Gazeta podaje, że dokumenty te znalazły się w aktach rosyjskiego i polskiego śledztwa (tom 167, karty 34700, 34702, 34704; tom 177, karty 43428, 43429). "Przez lata żaden z polskich prokuratorów - ani przed 2015 r., ani potem - nie poddał ich jednak dokładnej analizie" - czytamy w artykule.
Jak informuje "GP" - pierwszy protokół dotyczy oględzin wrakowiska, rozpoczętych o godz. 14.30. Zawiera on opis 12 znalezionych obiektów, w tym pary pomarańczowych skrzynek tworzących rejestrator pokładowy MŁP-14-5 (MSRP-64M-6, który zapisuje parametry lotu na taśmie magnetycznej). Odnaleziono je w trakcie oględzin sektora nr 12. Dziennikarze dotarli do fragmentu protokołu, który brzmi: "na prawo od obiektu nr 6 w kierunku na wschód znaleziono pokładowy rejestrator MŁP-14-5 w obudowie koloru pomarańczowego o kształcie cylindrycznym. W chwili oględzin uszkodzeń obudowy nie stwierdzono". Skrzynkę oznaczono jako obiekt nr 7. Chwilę później rosyjscy śledczy mieli natrafić na drugi element (obiekt nr 8) tego samego rejestratora.
"Na prawo od obiektu nr 7 w kierunku na wschód znaleziono rejestrator katastroficzny w obudowie koloru pomarańczowego o kształcie cylindrycznym. W chwili oględzin nie stwierdzono uszkodzeń obudowy [tu dwa wykreślone wyrazy]. Na przedniej stronie obiektu (u góry) znajduje się tekst naniesiony barwnikiem koloru białego: "Flight Recorder"" – brzmi kolejny fragment protokołu, opublikowanego na łamach "GP".
"Obiekt nr 7 i nr 8 zostały zabezpieczone we właściwy sposób celem przekazania ich w następnej kolejności przedstawicielom MAK" – wynika z dalszej części dokumentu. Procedurę zabezpieczenia czarnych skrzynek opisano w kolejnym fragmencie protokołu. "Podczas dokonywania czynności śledczych zabrano 12 obiektów wymienionych w protokole oględzin miejsca zdarzenia, które zostały w stosowny sposób zabezpieczone w polietylenowych workach i opatrzone podpisami osób przybranych i śledczego" – czytamy.
Z analizy dokumentów przez dziennikarzy "Gazety Polskiej" wynika, że rosyjscy funkcjonariusze odnaleźli po godz. 14.30 najważniejszy dowód w badaniu katastrofy - rejestrator lotu z Tu-154. Stwierdzili, że nie jest on uszkodzony, zapakowali go w polietylenowe worki, oznakowali i zabrali z miejsca katastrofy +celem przekazania MAK (Międzypaństwowy Komitet Lotniczy)".
CAŁOŚĆ ARTYKUŁU PRZECZYTAJĄ PAŃSTWO W DZISIEJSZYM WYDANIU "GAZETY POLSKIEJ"
UJAWNIAMY NIEZNANE ROSYJSKIE PROTOKOŁY - wszystko wskazuje na to, że od ośmiu lat rosyjscy i polscy eksperci oraz śledczy opierają się na fikcyjnym materiale dowodowym.
— Gazeta Polska (@GPtygodnik) 4 września 2018
Zapraszamy do kiosków już w najbliższą środę 5 września! https://t.co/onSWeHR0W6 - #GazetaPolska pic.twitter.com/9gCMv78r1E