Ponad 400 protestów wyborczych wpłynęło do prawie wszystkich sądów okręgowych. Liczba wniosków składanych przez tych, którzy nie wierzą w wiarygodność wyników wyborów samorządowych, rośnie w tempie lawinowym.
Według Kodeksu wyborczego protest wyborczy wnosi się na piśmie do właściwego sądu okręgowego w terminie 14 dni od dnia wyborów, termin mija w poniedziałek 1 grudnia. Sąd okręgowy rozpoznaje protesty wyborcze w postępowaniu nieprocesowym, w ciągu 30 dni po upływie terminu do wnoszenia protestów, w składzie 3 sędziów, z udziałem komisarza wyborczego, przewodniczących właściwych komisji wyborczych lub ich zastępców.
Do sądów okręgowych w Warszawie wpłynęły łącznie 43 protesty: 20 do Sądu Okręgowego Warszawa Praga i 23 do Sądu Okręgowego w Warszawie. – Z reguły są to protesty dotyczące wyborów do rad dzielnic i rad gmin. Mamy tylko dwa protesty dotyczące wyborów do sejmiku wojewódzkiego. W obu tych protestach zarzuty są podobne i dotyczą kart do głosowania. Zdaniem skarżących przepisy mówią jednoznacznie, że to powinna być karta, a nie książeczka – powiedział rzecznik Sądu Okręgowego Warszawa Praga Marcin Łochowski. Dodał, że inne zarzuty dotyczą m.in. błędnego podziału mandatów, błędnej oceny głosów nieważnych, wydawania kart z innych okręgów. Do Sądu Okręgowego w Warszawie wpłynęły protesty pełnomocnika PiS dotyczące unieważnienia wyborów do sejmików w całym kraju.
Do Sądu Okręgowego w Radomiu wpłynęło 7 protestów wyborczych. Chodzi w nich m.in. o ponowne przeliczenie głosów oraz sprawdzenie, czy głosy uznane za nieważne były właściwie zakwalifikowane. Do Sądu Okręgowego w Płocku wpłynęło do piątku w sumie 13, a do Sądu Okręgowego w Ostrołęce 9 protestów wyborczych związanych m.in. z przebiegiem głosowania, a także liczenia głosów w wyborach samorządowych. W sumie w województwie mazowieckim wpłynęło do sądów ponad 70 protestów.
Na Dolnym Śląsku do sądów wpłynęło 61 protestów. Najwięcej – 22 – trafiło do Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze. Jak powiedział PAP rzecznik jeleniogórskiego sądu sędzia Andrzej Wieja, zdecydowana większość dotyczy nieprawidłowości przy wyborze pojedynczych radnych. Do Sądu Okręgowego w Świdnicy wpłynęło 20 protestów, we Wrocławiu 10, a w Legnicy 9. Większość dotyczy nieprawidłowości przy liczeniu głosów, w sytuacji gdy do wyboru dochodziło niewielką przewagą głosów.
22 protesty wyborcze wpłynęły do trzech sądów okręgowych w województwie kujawsko–pomorskim. Najwięcej – dziewięć – złożono w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy. O dwa mniej wniesiono do Sądu Okręgowego we Włocławku, a sześć do Sądu Okręgowego w Toruniu. Jak poinformował rzecznik bydgoskiego sądu sędzia Włodzimierz Hilla, złożone protesty dotyczyły m.in. potrzeby weryfikacji różnicy głosów. Jeden z takich wniosków odnosił się do gminy Więcbork i wyborów na burmistrza. Do sądu w Bydgoszczy wpłynął również protest wyborczy przeciwko ważności wyborów do Sejmiku Województwa Kujawsko–Pomorskiego oraz wniosek o unieważnienie wyborów samorządowych przeprowadzonych w Polsce.
W województwie lubelskim wniesiono 19 protestów wyborczych, 17 wpłynęło do Sądu Okręgowego w Lublinie, a 2 – do Sądu Okręgowego w Zamościu. Jak poinformował rzecznik sądu w Lublinie Artur Ozimek, aż 9 protestów dotyczy sytuacji w komisji w Radzyniu Podlaskim, gdzie przy liczeniu głosów okazało się, że 61 kart w wyborach do rady powiatu było nieopieczętowanych. Komisja uznała te głosy za nieważne, przy czym liczba kart wydanych głosującym i wyjętych z urny była taka sama.
Do Sądów Okręgowych w Gorzowie Wlkp. i Zielonej Górze wpłynęło łącznie 14 protestów dotyczących przeprowadzenia wyborów w województwie lubuskim. W Zielonej Górze złożono sześć protestów kwestionujących wyniki wyborów na radnych w kilku gminach. Ich autorami były głównie osoby indywidualne; w jednym przypadku taki protest złożyła przewodnicząca Obwodowej Komisji Wyborczej nr 1 w Tuplicach wskazując na błąd matematyczny podczas zliczania głosów – poinformował PAP rzecznik Sądu Okręgowego w Zielonej Górze Ryszard Rólka. Rzecznik Sądu Okręgowego w Gorzowie Wlkp. Renata Nowosadzka przekazała, że wpłynęło dotychczas osiem protestów.
W województwie małopolskim było w sumie ponad dwadzieścia protestów. Większość z nich – kilkanaście – napłynęła do Sądu Okręgowego w Krakowie. Cztery protesty dotyczą sprawdzenia lub unieważnienia wyników wyborów do sejmiku województwa małopolskiego. Jedni z wnioskujących podnoszą, że oddali dwa głosy na kandydata, który według protokołu uzyskał zero głosów. Kolejny wskazywany powód unieważnienia dotyczy tego, że dostarczone wyborcom karty były inne niż wzór ustalony przez PKW – nie posiadały informacji o sposobie głosowania pod spodem listy kandydatów. Ten sam wnioskujący chce też unieważnienia wyborów do sejmików na terenie kraju w ogóle – "z powodu celowego działania PKW", takiego jak "opóźnienie uchwał w sprawie wyborów 2014". Trzy protesty dotyczą głosowania do rady miasta Oświęcim – podnoszony w nich jest m.in. fakt, że części wyborców z jednego okręgu wydano karty z innego i w rezultacie suma kart wydanych i niewykorzystanych w tym okręgu była większa o 19 od liczby kart otrzymanych, a powinna być równa. W Sądzie Okręgowym w Tarnowie odnotowano trzy protesty wyborcze, a do Sądu Okręgowego w Nowym Sączu do piątku wpłynęło osiem protestów wyborczych.
Do piątkowego popołudnia do wydziału cywilnego Sądu Okręgowego w Opolu wpłynęło łącznie osiem protestów – siedem od osób prywatnych i jeden z komitetu wyborczego Działamy Lokalnie z Gorzowa Śląskiego – poinformowała Ewa Kosowska–Korniak z biura prasowego opolskiego sądu.
Do czterech sądów okręgowych na terenie woj. podkarpackiego do piątku wpłynęły łącznie 44 protesty wyborcze. Większość złożyli kandydaci, którzy przegrali, lub popierające ich lokalne komitety wyborcze. W kilku wypadkach autorami protestów są wyborcy – wynika z informacji zebranych przez PAP. Protesty dotyczą np. niewłaściwego policzenia głosów, zwłaszcza w sytuacji niewielkich różnic w liczbie głosów na kandydatów na radnych z konkurencyjnych komitetów. W niektórych przypadkach różnica wyniosła kilka–kilkanaście głosów, a niekiedy tylko jeden głos; było też dużo głosów nieważnych, stąd żądanie powtórzenia liczenia głosów. Inny protest dotyczy tego, że przewodnicząca komisji w jednym z okręgów była pijana i interweniowała policja, a ponadto przebywały tam osoby postronne. Gdzie indziej zawiadomiono sąd, że w kilku komisjach obwodowych wydawano karty do głosowania bez potwierdzenia tożsamości wyborców.
22 protesty były w sumie w województwie podlaskim. 16 protestów wpłynęło do Sądu Okręgowego w Białymstoku – poinformował rzecznik tego sądu Przemysław Wasilewski. Są wśród nich m.in. sprawy z gmin Nurzec Stacja i Choroszcz. Jak już wcześniej informował sąd, w Nurcu Stacji kandydat na radnego, który przegrał z konkurentem o jeden głos, podnosi, że w urnie były o dwie karty do głosowania więcej niż liczba wydanych kart. W Choroszczy natomiast jedna z kandydatek podnosi, że w protokole jest informacja o tym, że nie oddano na nią ani jednego głosu, podczas gdy ona sama i kilka innych osób, które również zwracają się do sądu, zagłosowały na nią. Do Sądu Okręgowego w Suwałkach wpłynęły 4 protesty wyborcze związane z żądaniem unieważnienia wyników wyborów lub nieprawidłowościami przy wyborach. Do Sądu Okręgowego w Łomży wpłynęły do piątku dwa protesty wyborcze.
Do Sądu Okręgowego w Gdańsku wpłynęło w piątek 21 protestów wyborczych z województwa pomorskiego. Wnioski te dotyczą m.in. głosowań w Gdańsku, Starogardzie Gdańskim, Kolbudach, Żelistrzewie, Luzinie oraz Chmielnie. Dwa protesty wyborcze wnieśli m.in. przedstawiciele Kongresu Nowej Prawicy. W jednym z nich z nich kandydatka KNP do Rady Miasta Gdańska twierdzi, że wraz z dwiema córkami głosowała na siebie. Tymczasem okazało się, że w jednym protokole komisji padło na nią zero głosów, a w drugim jeden.
W sądach okręgowych województwa śląskiego w Katowicach, Częstochowie, Gliwicach, Bielsku–Białej złożono dotychczas ponad 30 protestów wyborczych. Zarzuty dotyczą m.in. liczenia głosów, w tym żądań ponownego ich przeliczenia, niezaliczonych głosów, usuwania plakatów wyborczych, kupowania głosów za alkohol. Powtarza się też zarzut braku właściwych kart do głosowania w lokalu wyborczym.
Do piątku rano do Sądu Okręgowego w Kielcach wpłynęło 14 protestów w związku z przebiegiem głosowania w wyborach samorządowych w woj. świętokrzyskim.
Do olsztyńskiego Sądu Okręgowego wpłynęły dotychczas 22 protesty wyborcze, dotyczące wyborów w województwie warmińsko–mazurskim. Większość z nich złożyły osoby fizyczne, wszystkie protesty zawierają braki formalne i ich autorzy zostali wezwani do ich uzupełnienia – poinformowała rzecznik prasowa sądu sędzia Agnieszka Żegarska.
Do sądów w województwie wielkopolskim wpłynęło w sumie 21 protestów. W Sądzie Okręgowym w Poznaniu zarejestrowano ich 17. Jak powiedziała rzecznik sądu sędzia Joanna Ciesielska–Borowiec, protesty dotyczą m.in. domniemanych błędów w liczeniu głosów oraz próśb o ponowne przeliczenie wyników wyborów w sytuacjach, w których na wyborze zaważyło kilka głosów. Prezes Sądu Okręgowego w Koninie sędzia Marek Kordowiecki poinformował, że do sądu wpłynęły cztery protesty. Dwa dotyczyły prowadzenia agitacji wyborczej w trakcie pierwszej tury głosowania. Do sądu w Kaliszu nie wpłynął żaden protest wyborczy związany z przebiegiem głosowania.
31 protestów wyborczych wpłynęło do dwóch sądów okręgowych na Pomorzu Zachodnim. 26 z nich trafiło do sądu w Szczecinie, a pięć do sądu w Koszalinie. W Szczecinie jeden z wniosków dotyczy wprowadzenia w błąd wyborcy. Zarzucił on, że kandydat PO na radnego i prezydenta miasta Łukasz Tyszler posługiwał się w kampanii tytułem lekarza, podczas gdy – według składającego wniosek – jest on lekarzem–dentystą. Z kolei kandydat na radnego i prezydenta Szczecina Artur Szałabawka z PiS zarzucił, że jedna z komisji błędnie przypisała głosy oddane na niego na konto kandydata z innej listy, który nosi takie samo nazwisko. Protest wyborczy złożył do szczecińskiego sądu poseł Michał Jach (PiS). Podniósł w nim zarzuty m.in. dotyczące głosowania do Rady Powiatu Stargardu Szczecińskiego i sejmiku zachodniopomorskiego.
Do Sądu Okręgowego w Sieradzu do czwartku włącznie wpłynęło sześć protestów wyborczych – poinformował jego rzecznik, sędzia Jacek Klęk. Jeden ze skarżących uważa np., że dopisano na listach wyborczych osoby, które nie są zameldowane w gminie. Kolejna osoba zwróciła uwagę, że w dniu wyborów na ogrodzeniu przy budynku, w którym znajdował się lokal wyborczy wisiał baner jednego z kandydatów.