O mandaty samorządowców w 38 gminach miejskich ubiega się 7,9 tys. kandydatów. Głosowanie, które oceniane jest jako test normalizacji stosunków między Belgradem a Prisztiną, zakończy się dzisiaj o godzinie 19. Wstępne wyniki oraz frekwencja zostaną podane w poniedziałek
Wyborom uważnie przygląda się Unia Europejska, która chce, by były one "przejrzyste i jednoczące". W głosowaniu, które agencja AFP określa jako test normalizacji stosunków między Belgradem a Prisztiną, najbardziej liczyć się będzie udział kosowskich Serbów. Na północy Kosowa żyje ich 40 tysięcy i dotąd bojkotowali oni wybory. Według sondażu cytowanego przez AFP, tym razem do urn zamierzało pójść niespełn16 procent, a 43 uznało, że nie weźmie udziału w wyborach. Według oficjalnych danych do głosowania uprawnionych jest 1,7 mln osób. Belgrad uważa to jednak za "przesadzoną liczbę", ponieważ jest bliska liczbie całej ludności dwumilionowego Kosowa
Wybory mogą doprowadzić do historycznego porozumienia między Serbią i jej dawną prowincją w sprawie normalizacji stosunków i zdeterminować europejską przyszłość obu krajów. Porozumienie serbsko-kosowskie z kwietnia, osiągnięte po półrocznych negocjacjach pod auspicjami Unii Europejskiej, ma dać Serbom zamieszkałym w Kosowie dużą autonomię, która jednak będzie poporzą kowana kosowskiemu ustawodawstwu. Porozumienie to nie przewiduje formalnego uznania przez Serbię suwerenności Kosowa, ale przede wszystkim reguluje sytuację w jego północnej części. Obie strony zobowiązały się w nim także do nieblokowania sobie nawzajem drogi do przystąpienia każdej z nich do Unii Europejskiej.
zm, PAP, fot.Rama/CC