W akcji w Jaskini Wielkiej Śnieżnej jest problem z wentylacją – powiedział naczelnik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Jan Krzysztof. Ratownicy spróbują zbudować system wentylacyjny.
– Jest problem stężenia powybuchowego, ale jest też problem z samym tlenem, z oddychaniem. Wyciągnąć ten tlenek węgla, a równocześnie wtłaczać w trakcie pracy powietrze, by ratownik, który tam jest, mógł pracować – powiedział Krzysztof.
– W tej chwili doświadczenia mamy takie, że ratownik ma tam tak mało przestrzeni i nie ma wymiany tego powietrza, że zużywa błyskawicznie cały ten tlen, który tam jest dostępny i to jest ten drugi problem czyli musimy najpierw usunąć gazy, które są niebezpieczne, a później wtłaczać powietrze i w tym powietrzu pracować. Robi się to bardzo skomplikowane, tych zagrożeń jest bardzo dużo – dodał.
W poniedziałek przed godz. 7 z zakopiańskiego lądowiska wystartował śmigłowiec Sokół, aby przetransportować kilku ratowników, którzy opuścili jaskinię. Przez całą noc akcję prowadziło łącznie 26 ratowników, w tym TOPR, słowaccy ratownicy górscy, grupa specjalistyczna ratownictwa wysokościowego z PSP w Krakowie i ratownicy górniczy.
Dwójka poszukiwanych grotołazów weszła do Jaskini Wielkiej Śnieżnej w Tatrach wraz z towarzyszami w czwartek. W efekcie zalania części korytarza w tzw. Przemkowych Partiach, dwóch z nich utknęło. Ostatni kontakt głosowy z poszukiwanymi miał miejsce w sobotę ok. godz. 2 w nocy. O sprawie zawiadomiono TOPR w sobotę późnym popołudniem.