Kanclerz Niemiec Angela Merkel stanęła po stronie Komisji Europejskiej, która toczy spór z Polską w sprawie prowadzonej przez rząd Prawa i Sprawiedliwości reformy sądownictwa. Wczoraj szefowa niemieckiego rządu przeprowadziła w Berlinie konsultacje w tej sprawie z szefem Komisji Europejskiej Jeanem-Claude’em Junckerem.
Podczas wtorkowej konferencji prasowej kanclerz Niemiec oznajmiła, że sprawę praworządności w Polsce traktuje „bardzo poważnie”. Merkel stwierdziła, że zależy jej na dobrych relacjach z Warszawą, ale, jak dodała, „nie można po prostu trzymać języka za zębami i nie mówić nic, by zachować pokój”. Szefowa rządu w Berlinie odbyła wczoraj rozmowę na temat Polski z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jeanem- -Claude’em Junckerem.
Do słów kanclerz Niemiec odniósł się wczoraj wiceszef polskiej dyplomacji Konrad Szymański. – Oczekujemy, że równie poważnie przywódcy europejscy podejdą do polskich argumentów w tej sprawie – oznajmił wiceminister.
W opinii wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego Ryszarda Czarneckiego wypowiedzi Merkel pod adresem Warszawy są czę- ścią kampanii przed wrześniowymi wyborami parlamentarnymi w Niemczech. Kanclerz jest tuż przed debatą telewizyjną, w której zmierzy się z liderem SPD Martinem Schulzem, krytykiem Polski i rządu PiS‑u. – Pani Kanclerz zdecydowała się odnieść do sytuacji w Polsce, aby Schulz nie zarzucał jej milczenia, podczas gdy „polska skrajna prawica” łamie rzekomo prawa obywatelskie – mówi „Codziennej” Czarnecki. Jak jednak zaznacza, Merkel jest osobą, która twardo stąpa po ziemi. – Kanclerz Niemiec myśli długofalowo i wie, że pogorszenie relacji z Polską byłoby niedobre dla Berlina i niemieckiego przemysłu. Co więcej, aby móc ratować projekt Unii Europejskiej, potrzebne jest wsparcie Warszawy – zaznacza.
W lipcu br. Komisja Europejska dała Polsce miesiąc na przedstawienie stanowiska ws. reformy sądownictwa. Na początku tygodnia Warszawa ustosunkowała się do tego, informując, że KE nie ma prawa ingerowania w polski system sądownictwa. Jak argumentowało MSZ, Komisja łamie prawo unijne, „poddając ocenie akty prawne w trakcie toczącego się procesu legislacyjnego”. Organ unijny odrzucił stanowisko polskiego rządu, argumentując ustami rzecznik Vanessy Mock, że „ramy procedury praworządności ustalają, jak Komisja powinna zareagować, jeśli pojawią się wyraźne zagrożenia dla praworządności w państwie członkowskim”. Oświadczyła przy tym, że „w Polsce jest zagrożona praworządność”.