W mijającym roku polski PKB będzie wyższy o ponad 4 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. To stawia nas w ścisłej czołówce krajów Unii Europejskiej.
Od pewnego czasu w dyskusji o perspektywach wzrostu polskiej gospodarki pojawiać się zaczynają czarne scenariusze. To z jednej strony nic nowego. Kiedy PiS w 2015 roku przejmował władzę, mieliśmy istny wysyp budzących grozę prognoz. Teraz wielu ekonomistów jest znacznie bardziej ostrożnych. Wtedy hasła o greckim scenariuszu, jaki ziścić miał się nad Wisłą za rok lub dwa, były normą, teraz analizy są wyraźnie bardziej stonowane. Rzecz jasna w dalszym ciągu jest grupa antagonistów obecnego rządu, dla których wszystko, co ten robi, jest złe i w związku z tym naszą gospodarkę niebawem czeka katastrofa. Pomijając jednak te opinie, motywowane raczej względami politycznymi niż chłodną ekonomiczną analizą, warto zastanowić się, co może nas czekać w najbliższych latach, ze szczególnym uwzględnieniem nadchodzącego roku.
nie grozi nam recesja, czyli ujemny przyrost PKB. To najczarniejszy ze scenariuszy, ale jednocześnie najmniej prawdopodobny. Świadczą o tym obecne solidne wskaźniki gospodarcze. W trzecim kwartale tego roku polska gospodarka urosła o 3,9 proc. I chociaż był to wynik gorszy od oczekiwań rynkowych, w dalszym ciągu jest to bardzo przyzwoite tempo, szczególnie biorąc pod uwagę recesję w Niemczech. W całym 2019 r. PKB będzie prawdopodobnie wyższy o ponad 4 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. To zaś stawia nas w ścisłej czołówce krajów Unii Europejskiej. W dalszym ciągu mamy także wyjątkowo niskie bezrobocie, GUS podaje, że jest ono na poziomie 5 proc. (według odczytu za październik). Listopadowy odczyt podany przez ten urząd pokazuje także, że wciąż rośnie zatrudnienie w przedsiębiorstwach. Nieźle wygląda także sytuacja, jeśli chodzi o wzrost wynagrodzeń – za trzeci kwartał wzrosły one w gospodarce narodowej o niemal 5 proc. w ujęciu rocznym. Obecnie przeciętne wynagrodzenie brutto wynosi w naszym kraju blisko 5 tys. zł. czyli bez mała tysiąc złotych więcej niż przed czterema laty. Jeszcze lepiej ma się poziom płac w firmach zatrudniających co najmniej 10 osób. Tam przeciętna pensja to 5229 zł, czyli o ponad 5 proc. więcej niż w listopadzie zeszłego roku. Jeśli dodamy do tego transfery socjalne, w tym 500+ już na pierwsze dziecko, trudno się dziwić, że motorem wzrostu PKB pozostaje konsumpcja prywatna. Należy przy tym zaznaczyć, że ten silnik ostatnio nieco zwolnił, ludzie coraz chętniej przeznaczają uzyskiwane dochody na oszczędności, także efekt znacznie wyższej bazy utrudnia utrzymanie znanego wcześniej tempa wzrostu konsumpcji. Po trzech kwartałach deficyt budżetowy to lekko ponad 3 mld zł, co rokuje całkiem nieźle, jeśli chodzi o wynik za cały rok. Rosną także wpływy podatkowe, w tym szczególnie jeśli chodzi o CIT – w porównaniu z zeszłym rokiem zwiększyły się aż o 18 proc. Wyraźnie za to przyhamował VAT. To najważniejszy fiskalnie podatek, od wysokości wpływów z tej daniny w największym stopniu zależy kondycja budżetu państwa. To szczególnie istotne, biorąc pod uwagę, że rząd planuje, aby ten na najbliższy rok był zrównoważony.