Pomimo deklaracji rządu, urzędy i instytucje publiczne coraz częściej zatrudniają na umowach cywlino-prawnych. „Śmieciowym” rekordzistą jest Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Pracowników etatowych było w tym resorcie w zeszłym roku 358. Takich na umowie o dzieło lub zleceniu – 372 – pisze Dziennik Gazeta Prawna.
Ale duży odsetek umów cywilno-prawnych w zestawieniu form zatrudnienia jest też w Kancelarii Prezydenta, Rządowym Centrum Legislacji, Ministerstwie Edukacji Narodowej, czy w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Dane zebrane przez Najwyższą Izbę Kontroli wskazują na rosnącą popularność niestałych form zatrudnienia w instytucjach publicznych.
NIK w ramach dorocznej kontroli wykonania budżetów w instytucjach zebrała dane o zatrudnieniu w nich na podstawie umów cywilnoprawnych.
„DGP” zauważa, że są też wyjątki, bowiem Biuro Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych czy Biuro Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji nie zatrudniały na tzw. śmieciówkach ani jednej osoby.
Niektóre urzędy centralne nie lubią podpisywać umów o pracę. Na 34 324 osoby pracujące w 55 skontrolowanych instytucjach 3064 nie miały etatu. Jednocześnie jednak takich urzędów, w których odsetek zatrudnionych na śmieciówkach przekraczał 10 proc., było aż 23 – pisze „DGP”.
.
Większość urzędów tłumaczy, że umowy cwylino-prawne zawierane są głównie z ekspertami do jednorazowych zdań. Jednak nieoficjalnie szefowie urządów oraz osoby odpowiedzialne za zatrudnianie tłumaczą, że umowy cywilnoprawne są w wielu przypadkach ratunkiem, dają bowiem szansę na szybkie znalezienie pracownika bez czasochłonnych i trudnych formalnie konkursów, bez wymagań dotyczących wykształcenia czy ograniczeń w sprawie wynagrodzenia.
Jednak rząd coraz mocniej artykułuje sprzeciw wobec takich forma zatrudniania pracowników. Wiadomo, że na 2016 r. zaplanowana jest zmasowana kontrola śmieciówek. Państwowa Inspekcja Pracy ma skontrolować firmy prywatne, a NIK instytucje publiczne.