Uczestnicy III Rajdu Rowerowego im. ppor. Zdzisława Badochy „Żelaznego" oddali mu hołd w Czerninie, gdzie zginął. Organizatorami byli: Elbląscy Patrioci, Związek Żołnierzy NSZ – Okręg pomorski oraz Środowisko Patriotyczne Polski Północnej.
Ppor. Zdzisław Badocha „Żelazny" ze swoimi żołnierzami skutecznie paraliżował działalność administracji komunistycznej i służb bezpieczeństwa oraz wojska. Największym sukcesem w kampanii pomorskiej 5 Wileńskiej Brygady AK była akcja przeprowadzona 19 maja 1946 roku na terenie dwóch ówczesnych powiatów: Starogard Gdański i Kościerzyna. Siedem posterunków MO rozbrojono i dwa UB zlikwidowano. Nawet BBC wspomniało o tym w swoich audycjach.
W Czerninie w miejscu tragicznej śmierci uczestnicy III Rajdu Rowerowego im. ppor. Zdzisława Badochy „Żelaznego" oddali mu hołd. Wśród zgromadzonych była krewna Ottomara Zielke administratora majątku, gdzie leczył się ranny bohater.
- Mój wujek stworzył tam punkt sanitarny. Za swoją działalność patriotyczną zapłacił najwyższą cenę - wyjaśniała Danuta Melerska.
Od razu po zabiciu „Żelaznego" przez milicjanta Bolesława Łagockiego, Ottomar Zielke został aresztowany, a potem skazany na karę więzienia. Na tym się jednak nie skończyło. Po wyjściu na wolność fałszywie oskarżony o niszczenie mienia państwowego. Na sesji wyjazdowej sądu w Sztumie 4 grudnia 1948 roku skazany na karę śmierci. Stracony 21 kwietnia tego samego roku.
- Ta osobista relacja o losach Ich Krewnego na długo pozostanie w naszej pamięci - napisał na Facebooku Wasil Wasil.
W Tulicach, gdzie 77 lat temu sanitariuszka Danuta Siedzikówna „Inka" opatrywała ppor. Zdzisława Badochę „Żelaznego" uczestnicy przy pomniku zapalili znicze.
- 10 czerwca 1946 roku podczas postoju we wsi Tulice szwadron Badochy został zaatakowany przez trzy razy liczniejszą grupę operacyjną UB i MO. Udało się wyrwać z okrążenia, ale dowódca został ranny, przewieziony został do Zielenic, a potem do Czernina - mówiła Grażyna Wosińska, autorka książek i artykułów historycznych.
Odwiedzono także miejsca poświęcone majorowi Zygmuntowi Szendzielarzowi „Łupaszce". Opowiadał o nim Dawid „Klehu" Szwedko, który nagrał płytę „Wyklęci Na Powiślu".
Uczestnikom towarzyszył samochód z uwiecznionymi polskimi Bohaterami - Żołnierzami Wyklętymi.
- Było to możliwe dzięki Piotrowi Żmijewskiemu, który przyjechał z Bydgoszczy z dwoma kolegami Waldasem Ziółkowskim i Tomaszem Fanslau. Auto naprawdę robi piorunujące wrażenie - mówił Jacek Gierwatowski, organizator, prezes Środowiska Patriotycznego Polski Północnej.
Rowerzyści pokonali 40 kilometrów z Elbląga do Tulic. Uczestnicy rajdu żegnali się obietnicą: „Do zobaczenia za rok".