Środowiska homoseksualne nie składają broni. Po „lekcjach równościowych”, przyszedł czas na „Tęczowe Piątki”. Homopropaganda atakuje polskie szkoły.
Skoro mógł być czarny poniedziałek, to może też być i „Tęczowy Piątek”. Pod taką nazwą Kampania Przeciwko Homofobii zamierza prowadzić w szkołach zajęcia antydyskryminacyjne. „Jesteś nauczycielką lub nauczycielem, który dba o to, aby każdy czuł się w szkole dobrze? Pracujesz w szkole, gdzie każdy może liczyć na wsparcie ze strony kadry, bez względu na orientację seksualną i tożsamość płciową? Nazywasz siebie sojusznikiem lub sojuszniczką osób LGBT? Tęczowy Piątek to coś specjalnie dla Ciebie!” - zachęca na swojej stronie KPH. Ofertę swoją organizacja kieruje do wszystkich typów szkół – od podstawówek, przez gimnazja, do liceów. Media informowały, że w organizację „Tęczowego Piątku” aktywnie włączy się co najmniej 50 placówek w całej Polsce.
Placówki, które chciałyby zorganizować „Tęczowy Piątek”, zostały zaopatrzone przez KPH w stosowne materiały. I tak 28 października proszone są o to, by wywiesiły specjalnie na tę okazję przygotowane plakaty. Nauczyciele, ci „otwarci”, powinni sobie przypiąć znaczek „sojusznika osób LGBT” oraz przekonywać uczniów, pracowników szkoły, kolegów z pokoju nauczycielskiego do konieczności prowadzenia takich działań. Na razie jeszcze szkoły nie muszą wieszać na masztach tęczowych flag, ale to pewnie kwestia najbliższej przyszłości.
Nie jest to pierwsza próba szerzenia homopropagandy w szkołach. W 2012 roku ta sama organizacja, która dziś zachęca do organizowania „Tęczowych Piątków”, zaproponowała szkołom tzw. lekcje równości. Pikanterii dodawał fakt, że działania te, oprotestowane przez środowiska prawicowe, zyskały patronat Związku Nauczycielstwa Polskiego, Tygodnika Społeczno-Oświatowego „Głos Nauczycielski”, czasopisma „Głos Pedagogiczny”, „Magazynu Nauczyciela Mentor” oraz ówczesnej Pełnomocnik Rządu ds. Równego Traktowania Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz.
Czego z zajęć antydyskryminacyjnych można się dowiedzieć? Ano sporo. Na przykład siedmiolatki mogą wspólnie pod okiem edukatora narysować transwestytę. Nic to, że wielu z nich słowo to nic nie mówi. Już edukatorzy zadbają, by poznało jego „właściwe” znaczenie. Starsi uczniowie z kolei mogą się dowiedzieć, że „najczęściej mówi się o tożsamościach: heteroseksualnej, biseksualnej i homoseksualnej, jednak każda osoba może określić swoją tożsamość seksualną w całkowicie niepowtarzalny sposób, zupełnie wyjątkowym określeniem” („Edukacja Bez Tabu” Carol Hunter-Geboy). Niestety nie wiemy, w jaki to jeszcze niepowtarzalny, zupełnie wyjątkowy sposób dzieci mają określać swoją tożsamość, choć tu pomocny może być portal społecznościowy, który proponuje ich kilkadziesiąt, gdyby komuś zabrakło pomysłu. Nie ulega też wątpliwości, że podczas antydyskryminacyjnych zajęć młodzi ludzie mają otrzymywać pozytywne komunikaty dotyczące ich homoseksualności. Tym bardziej, że jak przekonują homoseksualni działacze, „w każdej klasie jest jedna lub dwie osoby LGBT, 1/2 młodzieży LGBT poszukuje wsparcia u pedagoga szkolnego,1/3 kadry nauczycielskiej nie ma nic przeciwko coming outowi uczniów LGBT w szkole, 1/4 młodzieży LGBT przyznaje że w ich szkole dochodzi do homofobicznej przemocy fizycznej,1/5 kadry nauczycielskiej uważa, że homofobia nie jest w ich szkole problemem”. Dlatego trzeba na przykład na lekcje zapraszać aktywistów homoseksualnych i „biseksualnych”, aby budzić zainteresowanie ich stylem życia i ćwiczyć je w „tolerancji” („Zaproszenie gościa będącego osobą homoseksualną, biseksualną lub transpłciową tworzy unikalną sytuację edukacyjną dla młodzieży. Wiele osób LGBT może podzielić się historiami z własnego życia o tym, jak się czuły i radziły sobie z prześladowaniem i dyskryminacją. Jednocześnie może być to inspirujące do tworzenia wspierających sojuszy pod parasolem wartości praw człowieka” - to porada z podręcznika „Lekcja równości”, adresowanego do nauczycieli, a przygotowanego przez Kampanię Przeciwko Homofobii.).
Organizacje typu KPH mają drzwi otwarte. Szkoły bowiem, według postanowienia byłej minister edukacji, są zobligowane do działań antydyskryminacyjnych, czyli mówiąc wprost mogą na swoim terenie szerzyć homopropagandę. Faktem jest, że do MEN wpływały już skargi na tego typu działania. Obecne kierownictwo resortu wielokrotnie zapewniało, że wycofa szkodliwe zapisy. Jako rodzice czekamy z niecierpliwością na takie działanie. Bo chcemy mieć pewność, że nikt naszym dzieciom wody z mózgu robił nie będzie, nie tylko w „tęczowe piątki”, ale we wszystkie dni tygodnia.