Tzw. demokratyczną RFN budowali po wojnie hitlerowscy prawnicy. Dzisiaj Niemcy uczą nas... praworządności
"Od kilku lat nasi zachodni sąsiedzi lubują się w dyskusjach dotyczących zagrożonej rzekomo praworządności w Polsce. Dyskusję na ten temat podejmują także ich polskojęzyczni sojusznicy w naszym kraju. To budzi sprzeciw. Jest on uzasadniony, gdy popatrzymy choćby na działalność niemieckiego "wymiaru sprawiedliwości" w okupowanej Polsce w latach 1939-1945, a także na kariery jakie pracownicy tego okupacyjnego sądownictwa zrobili po wojnie w RFN", powiedział na konferencji "Odpowiedzialność za działalność sądownictwa niemieckiego w okupowanej Polsce" prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Karol Nawrocki. Całe wystąpienie w oknie obok. Polecamy!
"W czasie II wojny światowej niemieckie cywilne sądy w Polsce wydały 30 tys. wyroków śmierci na obywateli polskich. Dla porównania podam, że w czasie I wojny światowej niemieckie sądownictwo cywilne skazało na karę główną 291 Polaków (...) Spośród 1162 sędziów i prokuratorów pracujących w okupacyjnym "wymiarze sprawiedliwości" 76 zginęło jeszcze w czasie wojny, a 482 kontynuowało kariery w sądownictwie w RFN. Pozostali pracowali jako radcowie prawni, adwokaci, trafiali także do polityki. Dość wspomnieć Hansa Globke, który kładł podwaliny systemu prawnego III Rzeszy, a w latach 1953-1963 był szefem Urzędu Kanclerskiego w Republice Federalnej Niemiec. Warto także dodać, że przeciwko nazistowskim sędziom i prokuratorom wytoczono po wojnie zaledwie 22 sprawy sądowe. W żadnej z nich nikt nie został skazany!", mówi szef IPN.
Według dr. Karola Nawrockiego w Niemczech nie można mówić o procesie denazyfikacji sądownictwa, ale o systematycznym procesie jego renazyfikacji. "Wśród 9000 sędziów i prokuratorów zatrudnionych w RFN w 1953 roku w wymiarze sprawiedliwości, aż 2/3 - 6000 - zaczynało swoje kariery w III Rzeszy" - podkreśla prezes IPN.