O Donaldzie Tusk przez ostatni czas było dość cicho. Lider "totalnej" postanowił jednak o sobie przypomnieć. Zarzucił rządzącym "niedbałość", jeśli chodzi o żeńską część polskiego społeczeństwa. "Polskie kobiety są największą grupą poszkodowaną przez obecną władzę, czasami są bezradne wobec brutalnej opresji", oznajmił, będąc dziś w Kluczborku.
Tusk podczas spotkania z mieszkańcami Kluczborka mówił o rzekomo trudnej sytuacji wielu mniej zamożnych osób w Polsce, którym w obliczu rosnących cen z trudem starcza pieniędzy na rachunki i podstawowe produkty. Jako "argumentów" używał przykładów nauczycielek. Twierdził, że nawet jeśli zdoła znaleźć pracę w dwóch szkołach, to dostanie na rękę ok. 4 tys. zł, a każdego dnia patrzy jak szybują ceny prądu, gazu czy chleba, maki i oleju.
"To szczególnie dla polskich kobiet jest najcięższe doświadczenie, bo to (bycie nauczycielem) jest bardzo ciężka praca zawodowa (...), to jest bardzo często ciągle więcej obowiązków w domu, coś bardzo niesprawiedliwego, szczególnie jak są małe dzieci i wtedy trzeba jeszcze jakoś spiąć ten rodzinny, domowy budżet. I okazuje się, że właściwie nie ma na to szans" - mówił Tusk.
Zapowiedział, że jutro złoży wizytę we Wrocławiu, gdzie odbywa się kolejny Kongres Kobiet.
Lider Platformy mocno zarzucał obecnej władzy obojętność wobec najsłabszych np. dzieci z problemami psychicznymi oraz ingerowanie w życie kobiet. "Największą grupą, która ciągle czuje się poszkodowana i czasami bezradna wobec takiej momentami brutalnej, a nawet czasami chamskiej opresji, to są polskie kobiety" - powiedział Tusk.
Jak stwierdził - "generalnie najbardziej rozemocjonowani w tej władzy, najbardziej opresyjni są faceci, którzy nie założyli rodziny, którzy nie mają o tym zielone pojęcia. I to oni chcą decydować, jak ma wyglądać życie polskiej kobiety".
Rzucając takimi tezami, mógł wysilić się nad konkretnymi argumentami. A tych, jak zawsze w jego stwierdzeniach - brak.