Tusk zgodził się na zalanie Polski migrantami. „To zemsta Berlina za 2015 rok”
"To, co ja usłyszałem w Brukseli i Strasburgu było bardzo jasne. Za to, że nie zgodziliśmy się przyjąć migrantów wtedy, kiedy Niemcy to robiły (2015 rok), będziecie przyjmować ich teraz znacznie więcej. To może być nawet kilkaset tysięcy. Biorąc pod uwagę zobowiązanie polityczne Tuska, pomoc, którą dostał oraz to, co zapowiadali i jak walczyli z obroną granicy polskiej, trzeba przyjmować, że wszystkie te wydarzenia będą prowadziły do przyjęcia kilkuset tysięcy nielegalnych migrantów na teren Polski" - mówił dziś w programie "Polityczna Kawa" Dominik Tarczyński, europoseł Prawa i Sprawiedliwości.
Temat paktu migracyjnego, a co za tym idzie - przyjmowania nielegalnych migrantów do Polski, chcąc nie chcąc, znowu powraca. Tym razem, nie w ramach ostrzeżenia przed tym, z czym może się wiązać cały ten proces, lecz uzasadnienia tego, na co zgodził się rząd Donalda Tuska.
Przypominamy, z niedawnych ustaleń „Gazety Polskiej Codziennie” wynika, że Bruksela szykuje tzw. mechanizm wyrównawczy do pakietu migracyjnego, który zakłada, że państwa broniące się do tej pory przed przymusowymi kwotami nielegalnych migrantów będą musiały w najbliższym czasie przyjąć więcej przybyszów spoza Unii niż Niemcy, Francja czy Włochy. Oznacza to, że w 2024 r. do Polski może być relokowanych nie kilka tysięcy, lecz nawet kilkaset tysięcy osób, które bezprawnie wdarły się na teren UE.
Na ten temat debatowali dziś red. Tomasz Sakiewicz oraz europoseł PiS - Dominik Tarczyński na antenie Telewizji Republika.
"Chciał tego Tusk, nie Polacy"
"Po pierwsze chciałbym zwrócić uwagę i mówić jasno, że to Tusk się zgodził, a nie my. Wynik referendum, pomimo tego, że nie był wiążący, to naród polski w miażdżącej większości - wśród tych, którzy w referendum wzięli udział - powiedzieli nie. My jako Polacy, my jako Polska tego nie chcemy. Chce tego siła polityczna Tuska i chce tego Tusk. To jest bardzo ważne, aby używać języka, który jest bardzo precyzyjny i podkreśla - tego chce Tusk, tego nie chcą Polacy. Fakt, nie było one wiążące prawnie, ale nominalnie Polacy powiedzieli po prostu NIE", wskazał Tarczyński na początku swojej odpowiedzi.
I jak zaznaczył - "to jest dla mnie bardzo ważna kwestia językowa".
Zapytany o to, jak obecnie przedstawia się sytuacja wokół przyjmowania przez Polskę migrantów, odparł: "Sytuacja jest bardzo jasna. Tusk miał dwie szanse na to, żeby ten proces zatrzymać, mógł zatrzymać procedowanie paktu migracyjnego - nie zrobił tego. Co więcej, zgodził się...".
"Próbowali zrobić tutaj taką zasłonę dymną, mówiąc o tym, że oni swój protest, opinię złożyli. Mogli najzwyczajnej złożyć jedną kartkę z jednym zdaniem - wnioskujemy o zdjęcie tego punktu z agendy obrad w Komisji Europejskiej, w Radzie Europejskiej i byłoby po temacie. Ten temat byłby zdjęty z obrad. Nie zrobiono tego. Pakt został przyjęty. W związku z tym, że algorytm, który jest planowany do tego, które państwo ma przyjąć ilu migrantów w ramach tzw. solidarności (siłowej solidarności) europejskiej będzie wyglądał tak, że będzie brane pod uwagę PKB danego kraju. Im bogatszy kraj, im wyższe PKB, tym więcej migrantów + rozmiar danego państwa. Polska jako jedno z największych państw w Europie Środkowej, będzie miało największą ilość. Dlatego że w pakcie migracyjnym mimo, że są podstawowe dane, jest pewien zapis, który mówi, że można zdecydować o tym, że ilość migrantów będzie większa. Wtedy przyjmuje się ten algorytm", precyzował eurodeputowany PiS.