Po wywiadzie udzielonym europejskim gazetom, był premier, a obecnie przewodniczący Rady Europejskiej, został szeroko skrytykowany za "kierowanie się interesami Polski" i "przyczynianie się do rozłamu wśród państw UE".
Chodzi o wypowiedzi Donalda Tuska, w których polityk podkreśla w kontekście kryzysu imigracyjnego potrzebę respektowania traktatów i regulacji prawnych, oraz krytykuje obowiązkowe kwoty przyjmowanych uchodźców.
Były premier zwrócił też uwagę na potrzebę lepszego chronienia europejskich granic, co stało się w ostatnich tygodniach drażliwym tematem, po tym jak m.in.szef eurogrupy i zarazem minister finansów Holandii Jeroen Dijsselbloem opowiedział się za utworzeniem „ministrefy Schengen”. W jej skład miałyby wejść tylko takie kraje jak Holandia, Niemcy, Belgia, Austria i Szwecja. Czytaj więcej
"Kierowanie się interesami Polski"
Po tych wypowiedziach na szefa Rady Europejskiej spadła fala krytyki ze strony niemieckich polityków, którzy zarzucają mu kierowanie się interesami Polski" i "przyczynianie się do rozłamu wśród państw UE". – Przewodniczący Rady Europejskiej ma wszystkich jednoczyć, a nie polaryzować – komentowała przewodnicząca frakcji Zielonych w Parlamencie Europejskim Rebecca Harms, która krytykowała Tuska za jej zdaniem "poróżnianie" państw w kwestii przyjmowania uchodźców.
Krytycznie wobec Donalda Tuska wypowiadali się też niemieccy chadecy, zarzucając mu "stawianie się po stronie państw", w tym Polski, ale też partia "Lewica", której politycy nazywają wypowiedzi polskiego premiera na temat imigrantów jako "absolutne niedorzeczności".
– Tusk mianuje się rzecznikiem państw UE, które od tygodni i miesięcy wzbraniają się przed przyjęciem odpowiedzialności – komentował słowa przewodniczący Rady Europejskiej burmistrz miasta Bremy Carsten Sieling.
Czytaj więcej:
Przyjaciele Schengen". Grupa Wyszehradzka w obronie otwartych granic