– Brak zaufania do prezydenta Janukowycza jest zupełnie oczywisty i zrozumiały – mówił premier Donald Tusk, oceniając dzisiejsze negocjacje w Kijowie, które doprowadziły do podpisania przełomowego porozumienia.
Tusk podkreślił na konferencji prasowej w Sejmie, że celem misji w Kijowie szefów MSZ Polski, Niemiec i Francji było przede wszystkim „zaprzestanie przemocy i rozlewu krwi".
Jak mówił, w czasie negocjacji z prezydentem Wiktorem Janukowyczem „ustalono treść ewentualnego porozumienia z zapisami, które jeszcze dwa tygodnie temu uznane byłyby za pełny sukces demokratycznych sił na Ukrainie". – Mowa tam nie tylko o wcześniejszych wyborach w 2014 roku, ale także o natychmiastowej zmianie konstytucji, natychmiastowym powołaniu rządu jedności narodowej – powiedział Tusk.
Przyznał, że brak wiarygodności prezydenta Janukowycza „będzie wisiał jak ponury cień nad wszystkimi negocjacjami z jego udziałem". Jak ocenił, brak zaufania do prezydenta Janukowycza jest zupełnie oczywisty i zrozumiały. – W tej chwili nie znam nikogo na świecie, kto mógłby mówić, że ma zaufanie do prezydenta Janukowycza – podkreślił.
Tusk zaznaczył, że – zgodnie z intencją liderów opozycji – ważnym zapisem porozumienia z Janukowyczem jest „wielomiesięczna, ale nie później niż do końca lata, praca nad nową konstytucją" oraz wprowadzenie w ciągu 48 godzin konstytucji z 2004 roku.
Natomiast w Rzeszowie Tusk ocenił, że szefowie MSZ Polski, Niemiec i Francji podczas misji w Kijowie „wykonali kawał dobrej roboty". – Jestem jednak ostrożny, jeśli chodzi o skuteczność tego porozumienia, chociaż bardzo byśmy chcieli, aby ono okazało się skuteczne – powiedział szef rządu.
Jak mówił, porozumienie „nie będzie budziło u wszystkich entuzjazmu". – Bardziej radykalne grupy na Majdanie na pewno oczekiwały natychmiastowego odejścia prezydenta Janukowycza. Strona rosyjska też (...) nie sprawia wrażenia usatysfakcjonowanej ostateczną treścią tego porozumienia. Ale ważne jest, że na razie udało się powstrzymać ten najgorszy scenariusz – zaznaczył Tusk.
Zaznaczył, że istotną częścią gry o demokratyczną Ukrainę jest taktyka rosyjska. Jak dodał, „prezydent Rosji nie ukrywa, że zrobi wszystko, żeby Ukrainę utrzymać w strefie wpływów rosyjskich".
W ocenie szefa rządu, samo ogłoszenie sankcji przez UE wywarło „otrzeźwiające wrażenie" na wielu politykach rządu Ukrainy i być może powstrzyma to – przynajmniej niektórych – od powrotu do przemocy. Jak dodał, z jego rozmów w ostatnich kilkunastu godzinach z przywódcami europejskimi, a także wiceprezydentem USA, wynika jednoznaczne przekonanie, że opłacało się „inwestować" polski wysiłek w budowanie jednolitego frontu i solidarnego działania całej UE, USA i Kanady ws. Ukrainy.
Premier zadeklarował ponadto, że Polska wesprze organizację pomocy humanitarnej dla Ukrainy. W przyszłym tygodniu premier zamierza spotkać się z przedstawicielami organizacji pozarządowych i kościołów w tej sprawie. Zapewnił, że w ciągu kilkunastu dni Polska będzie gotowa do uruchomienia „niejednorazowej pomocy, jakiej sami doświadczaliśmy w trudnych czasach".