Jak nie idzie to nie idzie. Po serii kompromitujących koalicję 13 grudnia zdarzeń, związanych m. in. z sytuacją na granicy z Białorusią (jedno z nich stało się narodową tragedią), przyszedł czas na rozgrywki wewnętrzne, w których mniejsi z koalicjantów - PSL, Hołownia, Lewica - zaczęli obarczać swoich partnerów winą za fatalne wyniki w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Właśnie w związku z tymi wynikami politycy Polski 2050 poddali w wątpliwość sensowność dalszego związku z PSL. To jednak nie koniec - wrze bowiem i w samych ugrupowaniach. Gazeta Wyborcza ujawniła konflikt w partii Hołowni, w której wysoki działacz tego ugrupowania na Pomorzu (cieszący się zresztą dotąd ogromnym poparciem charyzmatycznego marszałka Sejmu) miał grozić śmiercią swojemu partyjnemu koledze - kandydatowi na prezydenta Gdańska. Sprawa trafiła do prokuratury. Nie przebrzmiały jeszcze echa tego skandalu, a już koalicjanci Tuska zdążyli się pokłócić w kwestii wspólnego kandydata w mających się odbyć za kilkanaście miesięcy wyborach prezydenta RP...
"Nie mam zamiaru popierać kogoś, kto zdejmuje krzyże z urzędów", zapowiedział Marek Sawicki z PSL, pytany o to, czy zagłosowałby w wyborach prezydenckich na Rafała Trzaskowskiego z PO. Była to odpowiedź na wyrażoną w "Super Expresie" sugestię Andrzeja Halickiego z "chadeckiej" Platformy Obywatelskiej iż koalicja 13 grudnia powinna poprzeć jednego kandydata na najwyższe stanowisko w państwie - właśnie Rafała Trzaskowskiego.
"Rafał Trzaskowski powinien być wspólnym kandydatem całej koalicji rządzącej w wyborach prezydenckich. Na pewno wynik byłby lepszy niż rozdrabnianie się i wystawianie w tych wyborach jeszcze Szymona Hołowni, czy kogoś z Lewicy. Hołownia powinien wyciągnąć wnioski z eurowyborów i odpuścić, nie startować w wyborach prezydenckich. Cały obóz demokratyczny powinien poprzeć Rafała Trzaskowskiego, jako wspólnego kandydata", powiedział Halicki, w rozmowie z "SE".
O ile Hołownia od dłuższego czasu nie udaje już, że jest czymś więcej niż zwykłym figurantem Tuska, to obcesowe zachowanie "chadeka" Halickiego wzburzyło autentycznego konserwatystę, posła PSL Marka Sawickiego.
"Mam popierać tęczową koalicję?! Nigdy w życiu! Nie poprę Rafała Trzaskowskiego jako wspólnego kandydata na prezydenta, nie mam zamiaru popierać kogoś, kto zdejmuje krzyże z urzędów", powiedział Ludowiec cytowany przez "Super Express".
Marek Sawicki nawiązał w ten sposób do decyzji Trzaskowskiego z połowy maja. "Chadecki" włodarz stolicy podpisał wówczas zarządzenie o zakazie eksponowania symboli religijnych w urzędach, które znajdują się na terenie miasta.
Jasne stanowisko jednego z najbardziej liczących się polityków PSL to nie jedyna zła informacja dla ugrupowania Tuska związana z wyborami prezydenckimi. Tajemnicą poliszynela jest, że miał w nich zamiar wystartować sam wódz, który dotąd nie może pozbierać się psychicznie po przegranej z Lechem Kaczyńskim w roku 2005. I chyba nadal nie będzie mógł, gdyż nawet w sondażu opublikowanym w "Rzeczpospolitej" cieszy się on skandalicznie niskim poparciem - wynoszącym 9,9 proc. Dokładnie tylu dorosłych mieszkańców naszego kraju widzi Tuska pod żyrandolem w Pałacu Prezydenckim. Wyprzedza go nawet dziennikarka Ewa Gawryluk.