Elity postkomunistyczne po 1989 r. właściwie nigdy nie mówiły o wolności czy niepodległości, a jedynie o transformacji. Dlatego nie ma III RP, jest post-PRL – stwierdził na antenie Telewizji Republika prof. Marek Jak Chodakiewicz, wykładowca z waszyngtońskiego Instytutu Polityki Międzynarodowej. Gość Michała Rachonia opowiedział również, co na temat katastrofy smoleńskiej sądzą jego amerykańcy współpracownicy.
Prof. Chodakiewicz podkreślił, że był jednym z pierwszych, którzy w związku z katastrofą zareagowali w języku angielskim na kremlowską propagandę. – Jeżeli oni (Rosjanie - red.) w ciągu 3 minut po tym jak samolot spadł wiedzieli, że przyczyną był błąd pilota, to jest to po prostu żart – powiedział. – Chyba, że sami go strącili i wiedzieli, co się stało – dodał.
Historyk zwrócił uwagę na sposób, w jaki Rosjanie traktowali wrak rządowej maszyny. – W Stanach Zjednoczonych zbieramy każdą śrubkę i odkładamy do magazynu tak, aby ten samolot odtworzyć. Tam w Smoleńsku tego wraku nie przykryto nawet plandeką – dodał.
Jego zdaniem jest wiele skandalicznych spraw, które ogarniają katastrofę smoleńską. – Nawet polska armia nie została wówczas wprowadzona w stan gotowości bojowej – przypomniał.
– Dla większości moich kolegów profesorów z USA jest jasne, że jeśli czekiści są zamieszani w cokolwiek, to znaczy, że są winni chyba, że swoją niewinność udowodnią – powiedział prof. Chodakiewicz. – Dla profesorów, z którymi mam do czynienia na mojej uczelni jest jasne, że wina leży po stronie Władimira Putina i to był zamach – dodał.
Pytany o to, czy Stany Zjednoczone mogą udzielić Polsce pomocy w wyjaśnieniu katastrofy smoleńskiej profesor stwierdził, że wszystko zależy od woli politycznej Białego Domu. – Do tej pory takich działań nie było – podkreślił.
– Do tego potrzebne jest lobby, ale również prowadzenie kampanii informacyjnej w Waszyngtonie – stwierdził prof. Chodakiewicz. – To leży w majestacie Rzeczypospolitej – dodał.