W sobotę, w Morzu Bałtyckim na wysokości Ustki utonęło dwóch mężczyzn. Trzeci, który ruszył im na pomoc, w ostatniej chwili został uratowany. – Była to część plaży, na której ratowników nie ma – mówił w rozmowie z portalem polsatnews.pl Rafał Goeck, rzecznik prasowy Morskiej Służby Poszukiwana i Ratownictwa. Jak dodał, można domniemywać, że było to kąpielisko niestrzeżone.
Zdarzenie miało miejsce w sobotę ok. godz. 12. Do Morskiego Ratowniczego Centrum Koordynacyjnego w Gdyni wpłynęło zgłoszenie o dwóch osobach, które topią się w Bałtyku na wysokości Ustki.
– Na miejsce zostały zadysponowane dwie łodzie ratownicze - "Orkan" stacjonująca w Ustce oraz druga z Brzegowej Stacji Ratowniczej również z Ustki. Ratownicy po dotarciu na miejsce rozpoczęli poszukiwania dwóch osób zaginionych. Po niespełna 30 minutach osoby zostały odnalezione, niestety nie były przytomne i nie oddychały – powiedział Goeck.
Po podjęciu mężczyzn na pokład ratowniczy załoga rozpoczęła akcję reanimacyjną. Nie udało się ich uratować.
Ratownikom udało się uratować mężczyznę, który ruszył dwóm pozostałym na pomoc. Zaczęła tracić siły i nie mogła już utrzymywać się na wodzie. Ratownicy wypatrzyli tę osobę, podebrali na pokład łodzi i bezpiecznie odstawili na brzeg - dodał rzecznik.
Nieznany jest wiek ofiar. Nie wiadomo też, czy byli spokrewnieni.
Rafał Goeck zapytany o to, czy była to plaża strzeżona, odpowiedział: – Zgłoszenie wpłynęło z numeru ratunkowego z WOPR z Sopotu. przekazano nam, że jest to część plaży, na której ratowników nie ma. Możemy domniemywać, że było to kąpielisko niestrzeżone.