Portal Wirtualna Polska poinformował, że Prokuratura Krajowa wydała ponowną zgodę podkomisji smoleńskiej na "swobodny dostęp” do znajdującego się na terenie Polski samolotu Tu-154 – bliźniaczego do Tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem. Wcześniej śledczy utrzymywali, że wskutek działań podkomisji maszyna uległa zniszczeniu.
Z uwagi na fakt, że wrak Tu-154 o nr bocznym 101, który rozbił się po Smoleńskiem katastrofie, do tej pory nie został zwrócony Polsce, jedyną możliwością było prowadzenie badań na pozostałym egzemplarzu samolotu tego typu. Identyczna maszyna pozostaje w zasobach ministerstwa obrony narodowej (nr boczny 102) i znajduje się bazie wojskowej w Mińsku Mazowieckim. Na tym samolocie badania przeprowadzali zarówno śledczy i biegli z prokuratury, jak i członkowie podkomisji smoleńskiej na czele, której stoi Antoni Macierewicz.
W listopadzie ubiegłego roku okazało się jednak, że z maszyną są problemy. Według Prokuratury Krajowej, stało się tak wskutek działań podkomisji działającej przy MON.
"Gdy we wrześniu 2018 r. prokuratura dowiedziała się o demontażu części samolotu, zwróciła się do ministerstwa obrony o inwentaryzację płatowca i przywrócenie go do stanu pierwotnego. Niestety okazało się to już niemożliwe" – alarmował portal wpolityce.pl– Prokuratura Krajowa decyzją 10 grudnia 2019 roku przywróciła członkom i ekspertomodkomisji swobodny dostęp do samolotu Tu-154 M nr boczny 102, stwierdzając, że nie zarzuciła Komisji bezprawnego zniszczenia samolotu – napisała sekretarz podkomisji Marta Palonek.
Jak dodaje, "nie jest prawdą, że w wyniku działań Podkomisji zostały zniszczone elementy siłowe konstrukcji samolotu, powodujące trwałe i nieodwracalne zmiany (…)”. – Czynności prowadzone na samolocie umożliwiły szereg prac (pomiaru, testów), niezbędnych do kontynuowania badań – twierdzi Marta Palonek z podkomisji.