Jak się okazuje to nie poseł Przemysław Wipler w nocy z 29 na 30 października 2013 r. zaatakował funkcjonariuszy policji pod warszawskim klubem, ale sam stał się ofiarą policyjnej agresji. Dziennik "Super Express" dotarł do nagrania z monitoringu, które podkreśla wersję Wiplera.
W lipcowej rozmowie z „Super Expressem” Wipler twierdził, że zapoznał się z kilkunastogodzinnym zapisem z wielu kamer stołecznego monitoringu.
- Nikogo nie uderzyłem, nie kopnąłem. Za to pani policjantka z pałką, jak ZOMO w kucyku, wielokrotnie złamała przepisy - zapewniał wówczas polityk, przyznając, że żałuje, że nagranie nie może zostać upublicznione. Dziś do taśm z monitoringu dotarł dziennik "Super Express" i opinia opinia publiczna może sama ocenić kto był w tamtej sytuacji agresorem.
Jak wynika z nagrania poseł został zaatakowany gazem w kilkanaście sekund po tym, jak pojawił się przy radiowozie, potem już spotkał się z przemocą fizyczną. Policja rzuciła Wiplera na ziemię i zaczęła pałować. Przypomnijmy, że według wersji policji to Wipler zaatakował funkcjonariuszy, a jednemu miał rozedrzeć mundur.
Poseł niejednokrotnie podkreślał, że policja podawała do wiadomości publicznej nieprawdziwe informacje, szczególnie te dotyczące jego pobytu na izbie wytrzeźwień. - Tylko Telewizja Republika pozwoliła sobie na to, że pojechała tam i nagrała dyrektora izby wytrzeźwień, który mówi, że nigdy mnie tam nie było. To jest matrix, absurdy, z którymi się borykam od roku - mówił Wipler.
Sprawa ma związek z wydarzeniami, do których doszło w nocy w październiku 2013 r. w Warszawie, gdy Wipler opuszczał jeden z klubów. Po wyjściu z klubu włączył się do policyjnej interwencji wobec innej osoby. Jak zapewniał, sam nie uczestniczył w zajściu, ale postanowił interweniować. Jednak według policji zachowywał się agresywnie, wulgarnie, chciał wydawać polecenia funkcjonariuszom i dlatego policjanci interweniowali.
CZYTAJ TAKŻE:
Wipler: Zrobili mi gaz komorę
OBEJRZYJ MATERIAŁ O SPRAWIE WIPLERA