Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna ogłosił, że jego ugrupowanie po odsunięciu PiS od władzy zaproponuje dołączenie Polski do strefy euro. O komentarz do tej zapowiedzi poprosiliśmy dr. Mariana Szołuchę, ekonomistę, wykładowcę warszawskiej Akademii Finansów i Biznesu „Vistula” oraz publicystę.
Od strony ekonomicznej nie jest to dobry pomysł, bo strefa euro to obszar zbyt zróżnicowany gospodarczo, by jedna waluta rozwiązała wszystkie jego problemy. Euro utrwala podział na biedniejszą i bogatszą część tego obszaru, ponieważ nie da się dostosować polityki pieniężnej prowadzonej przez Europejski Bank Centralny do potrzeb poszczególnych państw – wyjaśnia „Codziennej” dr Szołucha. Przyznaje, że EBC próbuje pobudzić rozwój, drukując bardzo dużo pustego pieniądza. – Ale jest to proces bardzo ryzykowny i nie wiadomo, jak się skończy, zwłaszcza w wypadku państw mających słabsze gospodarki – dodaje ekonomista.
Nie dziwi go to, że unijni, a przede wszystkim niemieccy politycy starają się wciągnąć Polskę do strefy euro – wówczas nasz kraj musiałby wziąć na siebie część kosztów związanych z funkcjonowaniem tej strefy. – Dziś wiadomo, że mimo kosztownych pakietów restrukturyzacyjnych czy stabilizacyjnych finanse Grecji, Włoch, a nawet Francji nie zostały całkowicie uzdrowione. Nie można wykluczyć ewentualnego upadku strefy euro, a wtedy koszty z tym związane będą dla jej członków szczególnie bolesne – podkreśla ekonomista.
Według Szołuchy strefa euro wciąż odczuwa skutki kryzysu finansowego z 2008 r., który Polski względnie nie dotknął. – Uratowały nas poduszka kursowa złotego oraz możliwość jego deprecjacji.
CZYTAJ WIĘCEJ W DZISIEJSZEJ ,,GAZECIE POLSKIEJ CODZIENNIE""
AUTOR: Jan Kamieniecki