Terlikowski o ewentualnej kandydaturze Biedronia na prezydenta Warszawy: Polacy zdecydowanie przesunęli się na prawo. Z jakiego powodu mieliby głosować na polityka skrajnej lewicy?
– Nie udało się w Warszawie zwyciężyć nikomu i nigdy, bez potężnego zaplecza partyjnego. Robert Biedroń takiego zaplecza nie ma – mówił na antenie Telewizji Republika Tomasz Terlikowski
Tomasz Terlikowski, redaktor naczelny Telewizji Republika, komentował w programie "Chłodnym Okiem" m. in. fakt, że na giełdzie nazwisk do startu w wyborach prezydenckich w Warszawie, pojawia się Robert Biedroń.
– Trwa festiwal Roberta Biedronia. Autorzy tekstu (w gazecie "Fakt" – red.), który jest takim tekstem w stylu "musimy znaleźć jakiegoś lewaka, żeby zdobył Warszawę", wystawiają Roberta Biedronia pod hasłem, że on jest "fajny", "sympatyczny", wcale przecież nie chodzi o prezydenturę Warszawy, ale o prezydenturę w Polsce, oni to piszą wprost – zwrócił uwagę Terlikowski.
Redaktor naczelny Telewizji Republika stwierdził, że uważa, iż "Polacy są na tyle roztropni, że faceta z drugim facetem nie wystawią na prezydenta". – Byłaby wtedy pierwsza "damka" – mówił.
Tomasz Terlikowski zauważył, że "od jakiegoś czasu trwa absurdalne promowanie kandydata, który nie ma żadnego zaplecza politycznego". – Nie udało się w Warszawie zwyciężyć nikomu i nigdy, bez potężnego zaplecza partyjnego. Robert Biedroń takiego zaplecza nie ma (...) to jest taka dęta postać, w Słupsku raczej się z niego śmieją – wskazał
Zwrócił uwagę również na fakt, że "Polacy zdecydowanie przesunęli się na prawo". – W związku z czym, z jakiego powodu mieliby głosować na polityka skrajnej lewicy? – zapytał. – Światopoglądowo obcego większości Polaków, także tym na lewicy (...). Warszawa często bywa lewicowa, ale żeby zostać tu prezydentem, trzeba będzie mieć ponad 50 proc. głosów, a nic nie wskazuje na to, żeby tyle udało mu się zebrać. Szczególnie, że warto sobie uświadomić, że gdyby wystartował w wyborach to zmobilizował cały konserwatywny elektorat – przekonywał redaktor naczelny Telewizji Republika.