Liberalna lewica, zarówno ta laicka, jak i religijna, od dawna świadomie rezygnowała z patriotyzmu zastępując go sprzątaniem po psich kupach albo promocją kosmopolityzmu. (...) A teraz, gdy się zorientowała, że młodzi (i starsi też) jednak wybierają patriotyzm, to nagle zaczyna się płacz, że ktoś coś ukradł – wskazuje redaktor naczelny Telewizji Republika Tomasz Terlikowski.
"Idą po nas. Jak nacjonaliści kradną Polakom święta symbole i patriotyzm" – takim tytułem Tygodnik Powszechny opatrzył swoje najnowsze wydanie. Do tematu odniósł się redaktor naczelny TV Republika Tomasz Terlikowski.
We wpisie zamieszczonym na portalu społecznościowym, dziennikarz zwraca uwagę na jeden niezbity fakt, że żeby coś ukraść, trzeba to wcześniej mieć. "Ukraść można coś, z czego się korzystało, i do czego się miało wyłączne prawo. Nikt w Polsce nie ma prawa do patriotyzmu czy symboli, bo to "własność" wspólna" – wskazuje.
Terlikowski podkreśla, że "liberalna lewica, zarówno ta laicka, jak i religijna, od dawna świadomie rezygnowała z patriotyzmu zastępując go sprzątaniem po psich kupach albo promocją kosmopolityzmu". I pisze dalej: "Nikt nie bronił im budować muzeów Powstania (a ówczesna lewica miała w nim zasługi), promowania tradycji pepeesowskiej, ale tego nie było. A teraz, gdy się zorientowała, że młodzi (i starsi też) jednak wybierają patriotyzm, to nagle zaczyna się płacz, że ktoś coś ukradł".
Terlikowski wskazuje, że w żadnym wypadku nie jest to kradzież, ale zwyczajne wykorzystanie tego, co inni pozostawili. "A wykorzystują nie tylko nacjonaliści, ale także zwyczajna prawica. Zupełnie nie narodowa" – kwituje.