Tomasz Terlikowski mówił na antenie Telewizji Republika, że o ile rezygnacja z lekcji religii jest oczywista w przypadku osoby niewierzącej, o tyle, jeśli chodzi o osobę wierzącą, jest decyzją kretyńską. - Jeśli rodzic mówi do swojego dziecka: nie chcę, żebyś chodził na religię, tzn. że nie uważa, że katecheza jest czymś wartościowym - mówił publicysta.
Diecezja kaliska opublikowała na swojej stronie internetowej instrukcję duszpasterską, traktującą o zapisach na lekcje religii. Wskazano w niej, że katecheci powinni poinformować tych, którzy zrezygnują z religii na rzecz lekcji etyki, że jest to pisemny akt apostazji. Instrukcja ta, choć szybko okazała się niezgodna z prawem kanonicznym, została obszernie opisana na jednej ze stron internetowych.
Odnosząc się do tej sprawy, Tomasz Terlikowski podkreślił, że rezygnacja z religii nie jest i nie może być jednoznaczna z apostazją. Publicysta stwierdził, że apostazja jest zbyt poważnym aktem, żeby miała dokonywać się w taki sposób. Przyznał jednak, że rezygnacja z lekcji religii przez osobę wierzącą jest decyzją niezrozumiałą, a nawet kretyńską. - Jeśli ktoś jest niewierzący, to decyzja o rezygnacji z lekcji religii jest oczywista, ale jeśli jest wierzący, to jego dziecko może się czegoś wartościowego dowiedzieć na tej katechezie - tłumaczył.
Zdaniem redaktora naczelnego Frondy, warto być w swoich decyzjach konsekwentnym i nie traktować aspektów wiary w sposób wybiórczy. - Jeśli rodzic mówi do swojego dziecka: nie chcę, żebyś chodził na religię, tzn. że nie uważa, że katecheza jest czymś wartościowym - mówił Terlikowski. - Ale nich ten rodzic nie domaga się później komunii, bierzmowania, pogrzebu katolickiego - dodał. Terlikowski podkreślił, że jeśli ktoś szczerze się nawróci, to Kościół jest zawsze otwarty.