Francji nie da się uratować, dopóki nie wróci ona do swoich korzeni duchowych. Najmłodsza córa meczetu musi się stać na powrót najstarszą (nawet jeśli marnotrawną) córą Kościoła – twierdzi redaktor naczelny TV Republika Tomasz Terlikowski.
W ocenie publicysty istotą problemów Francji nie jest polityka. "To, że jedna piąta obywateli tego kraju to muzułmanie wynika nie tylko z nierozsądnej polityki imigracyjnej, ale także z tego, że sami Francuzi nie mają dzieci (a żeby zgrabnie to zamaskować zakazano prowadzenia statystyk pochodzenia rodzących się we Francji osób). A nie mają, bo w istocie stracili wolę życia, walki o swój kraj i jego wartości" – pisze Terlikowski.
Jak podkreśla, Francuzi stracili je, bo stracili wiarę w cokolwiek, co ich przewyższa. Terlikowski tłumaczy, że od dwóch wieków w wymiarze państwa przedmiotem ich wiary były kolejne bożki: rewolucja, cesarstwo, postęp, naród, wolność, równość czy braterstwo. "Ale zawsze były i mogły choć udawać absoluty" – wskazuje.
"Teraz jednak zabrakło i ich, a obrazek z „Charlie Hebdot” z rozstrzelanym Francuzem, z którego wylewa się szampan doskonale to pokazuje. Tam, gdzie nie ma choćby udawanych absolutów, tam nie ma powodów, by żyć. A wszystkie udawane w Europie absoluty miały i mają nadal zakorzenienie w chrześcijaństwie, są – do pewnego stopnia – wynikami ubóstwienia, przewartościowania wartości prawdziwych. Ich odrzucenie to zaś skutek dostrzeżenia, że owe wartości są, tak przewartościowane, fałszem" – pisze redaktor naczelny TV Republika.
Podkreśla jednocześnie, że "aby znaleźć prawdziwe wartości, a co za tym idzie, zrozumieć, że istnieją sytuacje, gdy trzeba dla nich żyć i umrzeć, konieczny jest powrót do Jedynego, który jest Absolutem, a którym w pełni objawił się w Jezusie Chrystusie".
"I to jest jedyna droga ratunku. Nie tylko dla Francji, ale i dla całej Europy" – kwituje.