Ryszard Petru na Maderze zamiast w Sejmie zupełnie mnie nie oburza. Lider .Nowoczesnej nie jest idiotą i słusznie ocenia sensowność całej tej hucpy.
I dlatego zamiast wysiadywać du...godziny na sali plenarnej wyjeżdża do Madery. Tam i wino lepsze, i widoki piękniejsze, a i na towarzystwo chyba nie ma co narzekać. Trudno się facetowi dziwić, że Sylwestra wolał spędzić w ciepłych krajach, niż w sali sejmowej. Warto też docenić jego inteligencję, która pozwala mu odpowiednio ocenić bezsens pewnych politycznych działań. Jeśli warto o coś pytać, to jedynie o to, po co się na nie zgodził.
Ale wszystko, co napisałem nie oznacza, że zachowanie posła mnie nie oburza. Jest bowiem inaczej. Tyle, że mnie oburza fakt, że poseł Petru na Maderę pojechał nie z żoną i dziećmi (które przecież ma, i które posłał do katolickiej szkoły), ale z… posłanką. Broń Boże, bym cokolwiek sugerował, ale… spojrzenia polityków są… wiele mówiące. A do tego samotne, bez żony (i męża pani poseł) podróżowanie na Sylwestra to, najdelikatniej rzecz ujmując, kuszenie losu. Niewierność małżeńska (a przynajmniej narażanie się na nią) to zaś przestępstwo o wiele większe, niż nieobecność na ciamajdanowym proteście.