Terlikowski: Albo Koran jest wypaczeniem albo jest nim Biblia. Trzeciej drogi nie ma
Konrad Sawicki strasznie się wzburzył i oskarżył mnie o zdradę Soboru Watykańskiego II, Kościoła i obrażanie milionów wyznawców islamu. A wszystko dlatego, że dostrzegam różnice między islamem a katolicyzmem.
Poszło o krótki tekścik w „Rzeczpospolitej” zatytułowany „Dialog, dialog über alles”, w którym wskazywałem na problematyczność dialogu z islamem prowadzonego od lat przez Kościół, i zauważałem, że nie jest on do końca sensowny. I właśnie to wzburzyło Sawickiego, który w obronie muzułmanów popadł w – najdelikatniej rzecz ujmując – amok, który odebrał mu zdolność do myślenia w zgodzie z podstawowymi regułami logiki. „W kilku zdaniach dokonuje on wiwisekcji islamu: „W efekcie islam jest wypaczoną przez naturalny rozum, a być może także przez jakieś duchowe siły zła, religią objawionego Boga skrojonego na potrzeby arabskich plemion sprzed półtora tysiąca lat i z wycięciem wszystkiego, czego ograniczone umysły nie były w stanie pojąć”. Wypaczoną? Siły zła? Ograniczone umysły? Na łamach jednego z najważniejszych polskich dzienników Terlikowski ordynarnie obraża miliony muzułmanów. Nie wspominając już o tym, że jest to stanowisko całkowicie sprzeczne z nauczaniem Kościoła katolickiego” – cytuje mnie i polemizuje ze mną publicysta „Więzi”.
Z przymiotnikami („ordynarnie”) nie będę polemizował, bo nie ma to sensu. Trudno jednak nie odnieść się do innych uwag Sawickiego i jego dostrzegalnego oburzenia. Co go tak mocno poruszyło? Otóż użycie słów, które – moim zdaniem – trafnie odnoszą się do islamu: wypaczony, siły zła, czy właśnie ograniczone umysły. Określenia te mogą się oczywiście komuś nie podobać, pytanie tylko, czy są lepsze, które mogą określić to, co islam zrobił z przejętą od chrześcijaństwa i judaizmu wizją Boga? I co zrobił z religią?
Zacznijmy od sformułowania „wypaczona”, które skłania Sawickiego niemal do krzyku. Pytanie, jak inaczej określić sytuację, w której fundamentalne prawdy wiary chrześcijan zostają wypaczone i wykrzywione w krzywym zwierciadle pseudo-objawienia Mahometa? Jak inaczej niż wypaczeniem określić fakt, że koraniczny Jezus nie umiera na krzyżu i nie zmartwychwstaje? Nie mówiąc już o tym, że nie jest Bogiem? To przejęcie najważniejszej dla chrześcijan Osoby i przypisanie jej cech wypaczonych. Jak inaczej niż wypaczeniem określić przejęcie opisu stworzenia świata i człowieka, z której wypada fakt, że człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże? Jak inaczej niż wypaczeniem określić wreszcie zupełnie obcy, sprzeczne z opisami Biblii, narracje na temat Izaaka czy Mojżesza? Nie da się pogodzić obu narracji koranicznej i biblijnej. Albo Jezus jest Bogiem albo nie, albo zmartwychwstał albo nie, albo człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo albo nie? Albo wybrany przez Boga był Izaak albo nie. I tak dalej. A zatem albo Biblia jest wypaczeniem (jak uważają muzułmanie, którzy wcale nie uznają, że obrażają w ten sposób chrześcijan i Żydów) albo jest nim Koran. Nie ma trzeciej drogi. Nie da się uznać, że obie strony mają rację, że tak Koran jak i Biblia są prawdziwe. Dialog nie zwalnia nas z fundamentów racjonalności.
Nie zwalnia nas on także traktowania poważnie drugiej strony. A ta jasno stwierdza, że Mahomet miał wielokrotne objawienia. Biorąc pod uwagę, że są one całkowicie sprzeczne z Objawieniem chrześcijańskim można i trzeba postawić pytanie o źródłach tych objawień. Trzeba albo uznać, że Mahomet kłamał i że w istocie wszystko sobie wymyślił, albo, że rzeczywiście miał on objawienia i wizje. I wtedy staje pytanie o to, komu mogło zależeć na ich fałszywości. Odpowiedź jest prosta i oczywista: szatanowi, który w ten sposób odciąga ludzi od Prawdy i Osoby Jezusa Chrystusa. Nie ma w tym nic obraźliwego, jest wyłącznie chłodna analiza, od której w imię politycznej poprawności nie wolno uciekać. Dialog zakłada traktowanie rozmówcy poważnie, a nie udawanie, że w istocie mówimy to samo, tylko innym językiem.
I wreszcie sformułowanie o „ograniczonych umysłach”. Oczywiście jest ono mocne, ale trudno nie zadać pytania o to, czy odejście od prawdy o Trójcy Świętej i sprowadzenie Boga do poziomu bezlitosnego absolutu deistów nie jest właśnie wynikiem ograniczoności umysłów, które tworzyły islam. Prostotą (a czasem trzeba powiedzieć wprost prostactwem) islamu wciąż przecież szczycą się prostotą swojej religii, która ma być dowodem na jej prawdziwość. Uprawnione jest więc także stwierdzenie, że jest to raczej dowód na jej słabość.
Tyle w kwestii „obrażania muzułmanów”. Teraz muszę jeszcze krótko odnieść się do sugestii, że odchodzę od nauczania Kościoła i Soboru Watykańskiego II. Otóż, ujmując rzecz najkrócej, Sobór oczywiście wzywa do dialogu, ale do dialogu poważnego. Takiego, w którym nie tylko przyjmuje się zasady logiki (czego Sawicki nie robi), takiego, w którym traktuje się swoich rozmówców z powagą, a nie jak dzieci i wreszcie takiego, który ma jakiś cel. Celem tym nie jest dialog dla samego dialogu, ale dialog, który jest narzędziem nawracania, przyciągania innowierców do chrześcijaństwa. Ostatecznie bowiem nie jest naszym celem, by muzułmanie trwali w błędach, ale by przyjęli pełnie Objawienia w Jezusie Chrystusie. Taki jest nasz cel, a każde inne myślenie oznacza w istocie zgodę na to, by trwali oni w błędach. Z miłością bliźniego nie ma to nic wspólnego, a jest raczej dowodem na relatywizm, który ani z Soborem ani z Kościołem nie ma nic wspólnego.