– W całej Afryce funkcjonuje 10 tys. przedsiębiorstw chińskich. RPA różni się od innych krajów tym, że kolonizacja chińska rozpoczęła się tam na początku XX wieku. W tej chwili wszelkie fale Chińczyków wynoszą ok. pół miliona ludności. Mają istotne znaczenie również w gospodarce. Opanowali w dużej mierze handel - mówił dr Jerzy Targalski.
Ekspansja chińska w Afryce
– Chińczycy do Afryki Wschodniej docierali już w XV wieku, lecz później doszli do wniosku, że ich największym niebezpieczeństwem są najazdy Numanów, Mongołów i innych plemion z Azji Środkowej. W związku z tym cesarz wydał dekret zabraniający budowy okrętów dalekomorskich. Chińska flota została zlikwidowana. Podbój Afryki, który mógł zacząć się w XV wieku, przesunięto na czasy nam współczesne - mówił dr Targalski.
Jak kształtuje się obecna sytuacja?
– Po 2000 r. Chińczycy zainteresowali się Afryką jako źródłem surowców. W tej chwili obroty afrykańsko-chińskie wynoszą 200 miliardów dolarów rocznie i są znacznie wyższe niż obroty Afryki ze Stanami Zjednoczonymi. 12 proc. eksportu afrykańskiego trafia do Chin. Ci inwestują ogromne sumy w Nigerii, ale zwłaszcza w Afryce Wschodniej. Chodzi o opanowanie wybrzeża wschodniego. Chińczycy już podporządkowali sobie Birmę, mają sojuszników na Oceanie Indyjskim. Są najważniejszym inwestorem w Afryce Wschodniej - podkreślił.
Czym jest to spowodowane?
– Moim zdaniem Chińczykom chodzi o przekształcenie Oceanu Indyjskiego w Wewnętrzne Morze Chińskie. W ten sposób kontrolowaliby dopływ surowców z Afryki. Chińczycy mają już w Dżibuti bazę wojskową. Istotnym państwem na północy jest Etiopia. Chińczycy zainwestowali tam 12 miliardów dolarów, a ostatnio otworzyli również linię kolejową. Ma ona ogromne znaczenie ekonomiczne i infrastrukturalne. Wybudowano ją wyłącznie przez firmy chińskie. Również przez nich będzie ona obsługiwana przez najbliższych pięć lat. Wzdłuż linii kolejowej budowane będą firmy przemysłu lekkiego, np. obuwnicze. Robotnik etiopski w takich zakładach pracuje 13 godzin dziennie i zarabia jedną trzecią pensji chińczyka. Oprócz tego, inwestują tam również w kopalnie, przemysł lekki, udzielają kredytów. Trudno powiedzieć ile Chińczycy w sumie zainwestowali w Afryce, ponieważ dane ogólne są sprzeczne - kontynuował.
Obietnice Chińczyków
– W 2015 roku w Johannenburgu, prezydent Chin obiecywał, że w ciągu trzech lat zainwestują 60 miliardów. Ofertą, która ma ostatecznie przekonać Afrykańczyków do Chin, jest propozycja udzielenia kredytu na sumę biliona dolarów do 2025 roku. Sama sieć transportowa, którą Chińczycy mają zamiar wybudować w Afryce ma kosztować 500 miliardów dolarów. W trakcie budowy jest także druga kolej. Dzięki ich zamiarom, Chiny kontrolowałyby całą sieć kolejową z północy na południe Afryki - tłumaczył dr Targalski.
Chińczycy w Kenii
– Kenia to kolejny ważny kraj dla Chin. Tam również chcą wybudować port w Lamo. Warunki są dwa. Po pierwsze Chińczycy będą mieli wyłączność, tylko chińskie firmy zostaną zaangażowane. Już teraz w Kenii pracuje 8 tys. Chińczyków, którzy zazwyczaj zajmują stanowiska kierownicze. W Kenii budowane są też chińskie zakłady. Są one jednak podległe Chinom, dopóki Kenia nie spłaci kredytów im udzielonych - podkreślił Dr Jerzy Targalski.
Chińskie przedsiębiorstwa
– W całej Afryce funkcjonuje 10 tys. przedsiębiorstw chińskich. RPA różni się od innych krajów tym, że kolonizacja chińska rozpoczęła się tam na początku XX wieku. W tej chwili wszelkie fale Chińczyków wynoszą ok. pół miliona ludności. Mają istotne znaczenie również w gospodarce. Opanowali w dużej mierze handel. Nie tylko inwestują w przemysł, infrastrukturę, ale także sprowadzają do siebie stypendystów. Największa ich liczba pochodzi z Etiopii, tj. około 4 tys. studentów, którzy podjęli naukę w Chinach. Inwestują zatem na dwóch polach - gospodarczo oraz politycznie - przedstawił.
– Jeżeli plan chiński by się powiódł, mieliby dojście do Afryki przez duże kontrolowane porty w Kenii i Tanzanii. Dysponowaliby liniami kolejowymi. Posiadaliby też nie tylko kopalnie, ale również znaczną część przemysłu lekkiego. Równoznaczne jest to z pełną kontrolą tego terenu. Ciekawym przykładem jest Sudan Południowy. W 2009 roku doszło do uznania ich niepodległości. Mają oni spore zasoby ropy naftowej; Chiny zainwestowały tam ok. 15 milliardów. Po podziale państwa, dwie trzecie zasobów zostało w Sudanie Południowym, a reszta w Sudanie Północnym. Część chińskich inwestycji należy traktować jako inwestycje w Sudanie Północnym - opisał dr Targalski.
Niepodległość Sudanu
– Ciekawym przykładem jest Sudan Południowy. W 2009 roku doszło do uznania ich niepodległości. Mają oni spore zasoby ropy naftowej; Chiny zainwestowały tam ok. 15 miliardów. Po podziale państwa, dwie trzecie zasobów zostało w Sudanie Południowym, a reszta w Sudanie Północnym. Część chińskich inwestycji należy traktować jako inwestycje w Sudanie Północnym. Zaczął się problem, tj. kto i ile zarobi na ropie. W 2013 r. doszło do wojny domowej. W jej wyniku zniszczono instalacje na polach naftowych i po dwóch latach walk Chińczycy doszli do pokoju. Sudan obecnie eksportuje ropę do Chin, jednak jest to tylko 5 proc. ogólnego importu - zaznaczył.
–Afryka jest przykładem, gdzie państwa zachodnie się wycofały. Powstała pewna próżnia, którą podjęły Chiny. Model chiński jest dla Afrykańczyków bardzo atrakcyjny. Umacnia ich władzę. Tamtejsze plemiona wyrzynają się nawzajem, bo każdy z nich uważa, że im należą się wpływy z posiadania władzy. Chodzi tylko o zdobycie władzy. W tej chwili pozycja Chin w Afryce jest nie do ruszenia. Należy się spodziewać, że opanują oni ten kontynent poprzez inwestycje gospodarcze i wysyłanie wojsk, których zadaniem będzie pilnowanie porządku. Na północy raczej się nie zakotwiczą, ale Czarna Afryka będzie pod kontrolą chińską - podsumował dr Jerzy Targalski.