Tak działają ruskie trolle! Dr Targalski demaskuje
Dr Jerzy Targalski w programie Telewizji Republika "Geopolityczny tygiel" wypowiedział się na temat książki Alan Paczuszki "" -
– Zgodnie z doktryną rosyjską, nie ma podziału na czas wojny i pokoju. Wojna trwa cały czas, tylko tyle, że ta wojna jest realizowana rozmaitymi metodami, jak trzeba to przy pomocy czołgów, a lepiej oczywiście przy pomocy dezinformacji. Nie ma okresu pokoju - stwierdził dr Jerzy Targalski.
– Rosja prowadzi wojnę ze światem zewnętrznym cały czas, bo świat zewnętrzny to jest świat wrogi dla Rosji - zauważył.
– Alan Paczuszka pisze też o trollingu. On wyróżnia trzy rodzaje trolli. I troll zaawansowany, czyli taki, który na przykład bardzo często wpada u mnie na stronę pod naszą audycją, tam napisze kilka zdań i pracuje na akord, więc musi wpisać w odpowiedniej liczbie miejsc, bo musi te 140 komentarzy wpisać. Przy okazji powiem, że takich trolli identyfikuje się w ten sposób, że identyfikuje się, czy ich IP było używane w różnych sytuacjach, dlatego że trolle po prostu wyczyszczają swoje konta, jak przechodzą do następnego zadania, ale stosując odpowiednie oprogramowanie można sprawdzić, gdzie dane IP było używane, przy jakich dyskusjach, pod jakimi programami - powiedział.
– Troll-kret to jest troll bardziej zaawansowany. Jego celem jest wszczęcie dyskusji, czyli chodzi o to, żeby wciągnąć w dyskusję i skierować tę dyskusję na manowce, daleko od zasadniczego tematu - dodał publicysta.
– I wreszcie antytroll, tak to Paczuszka nazywa, to jest ktoś, kto udaje osobę obiektywną, czyli włącza się w dyskusje i dyskutuje między tym trollem kretem i normalnymi dyskutantami. Chodzi o to, żeby pokazać, że jedna strona ma trochę racji i druga ma trochę racji, bo ulubioną metodą trolli jest symetryzm. Pokazywanie, że Rosja jest zła, ale Stany Zjednoczone też są złe, że między USA a Rosją nie ma żadnej różnicy i to jest co robią jedni, robią również drudzy - zauważył dr Targalski.
– Po drugie taką ciekawą metodą, zresztą stosowano często przez "Wybiórczą", jest zamieszczanie fałszywek tzw. fake newsów, a potem ich oczywiście dementowanie, tylko że tego ich dementi nikt nie czyta, a nawet jak czyta, to nie pamięta, dlatego że człowiek zapamiętuje głównie tytuły, chodzi o to, żeby na jakiś temat trwała dyskusja w mediach i to jakoś tam w podświadomość człowiekowi zapadnie - stwierdził historyk.
– Często ktoś tam mówi "jak uważacie, że ktoś jest ruskim agentem, to udowodnijcie i do prokuratury". Otóż to się odbywa zupełnie inaczej. Wystarczy, że będziemy skanować portale, czy vlogi ostatnio tak modne i strona rosyjska wybiera tych autorów, którzy rozpowszechniają opinie korzystne dla Rosji pod jakimś względem i teraz wystarczy, że zapewnia odpowiednią ilość kliknięć takiemu autorowi. Wtedy autor patrzy, że o tutaj mówiłem, że te F-35, to jest dramat i była wysoka klikalność, to znaczy, że muszę mówić dalej w tym samym duchu. W ten sposób można bardzo łatwo sterować blogosferą, tutaj żadne kontakty nie są potrzebne a wszystko to są opinie przecież a za opinię karać nie można - dodał.
– Zawsze można zmienić ustawodawstwo, ale problem, kto będzie decydował, kiedy mamy do czynienia z rosyjską dezinformacją, z atakiem na interes państwa, a kiedy mamy do czynienia z krytyką. To jest bardzo trudne do rozróżnienia - podkreślił dr Targalski.
Polecamy Nasze Programy
Wiadomości
Najnowsze
Giertych chce pozwać Sośnierza. Mocna odpowiedź: „Grozisz sądem i zniesławiasz ludzi, za to, że powtarzają fakty?”