Sygnał od Czytelniczki: tak chcą zmusić do udziału w lekcjach "edukacji zdrowotnej"!
Nasza Czytelniczka (imię i nazwisko znane redakcji) napisała o praktykach mających najwyraźniej "zachęcić" uczniów do uczestnictwa w, nominalnie dobrowolnych, lekcjach zideologizowanej "edukacji zdrowotnej" i, przy okazji, zniechęcić do lekcji religii. Kluczem jest tu odpowiednio ułożony grafik zajęć szkolnych.
Źródło: mat. nadesłany
"Pragnę poruszyć temat edukacji zdrowotnej w szkole podstawowej i zwrócić uwagi na fakt, że edukacja zdrowotna jest włożona w środku lekcji... na 3, 4, 5 godzinie lekcyjnej, a więc pomiędzy inne lekcje, które są ważne i obowiązkowe", czytamy w przesłanym do Republiki liście. Nasza Czytelniczka zauważa także, że np. "w 8 klasie edukacja zdrowotna jest włożona przed lekcją religii i są to dwie ostatnie lekcje". Pisze: "wiadomo że jeśli zwolnię dziecko z zajęć edukacji zdrowotnej to ono będzie chciało już iść do domu i nie będzie chciało siedzieć w szkole i czekać na 8 godzinę lekcyjna żeby zostać na religię, chociaż do tej pory nigdy nie miało problemu z chodzeniem na religię".
Kobieta zastanawia się też np. dlaczego jej dziecko musi przez taki przedmiot [edukację zdrowotną], który nie jest obowiązkowy i którego nie toleruje, "siedzieć w świetlicy i czekać na biologię" .
"Poruszam ten temat, by może sprawdzić jak wygląda sytuacja w innych szkołach i doprowadzić do tego, żeby edukacja zdrowotna znalazła się na pierwszej lub ostatniej godzinie lekcyjnej, tak by dzieci, które nie chcą w niej uczestniczyć nie czekały na inne zajęcia", podkreśla nasza Czytelniczka.
Ale przecież dokładnie o to właśnie chodzi, droga Pani!
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X