W dzisiejszym odcinku programu redaktor Doroty Kani "Koniec systemu": W sprawie śmierci Emila Barchańskiego pojawiły się zupełnie nowe tropy. Prowadzą one do Departamentu I czyli komunistycznego wywiadu. W prowadzonym przez IPN śledztwie został przesłuchany Aleksander Makowski, funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa, który w czasach PRL zajmował się inwigilacją m.in. księdza Franciszka Blachnickiego oraz papieża Jana Pawła II.
Emil Barchański został aresztowany w stanie wojennym 3 marca 1982 w związku z „profanacją” pomnika Feliksa Dzierżyńskiego – miesiąc wcześniej kilku młodych ludzi (w tym Emil) oblali „Krwawego Feliksa” łatwopalną cieczą i podpalili.
– W 82 roku byłem działaczem Polskiej Niezależnej Organizacji Młodzieżowej i my zaczęliśmy w grudniu 82 roku wydawać gazetkę pod tytułem "Młodzież" i oczywiście interesowała nas młodzież walcząca i jedną z informacji, która dotarła do nas z Warszawy było zamordowanie Emila Barchańskiego. Chłopak był aresztowany i odpowiadał w sądzie. W sądzie powiedział, że był torturowany, na co sąd zareagował w ten sposób, że w takim razie odracza rozprawę, ale w tej sprawie następnej Emil będzie odpowiadał z wolnej stopy, czyli, że po tej rozprawie został zwolniony do domu. No i okazało się, że tak jakby został zwolniony do domu po to, żeby nie dożył następnej rozprawy, bo nie dożył. Wyłowili go z Wisły. - powiedział Artur Adamski, opozycjonista, działacz Solidarności Walczącej.
Do aresztu, oprócz Emila Barchańskiego trafił także jego kolega, Tomasz Sokolewicz. Jego ojciec, Wojciech Sokolewicz był wówczas znanym prawnikiem, kierownikiem zespołu prawa konstytucyjnego Instytutu Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk. Był również kontaktem operacyjnym Departamentu I MSW ps. „Wacław”, a jego oficerem prowadzącym w tym czasie był Aleksander Makowski.
Po aresztowaniu syna Wojciech Sokolewicz spotkał się z Makowskim, który posługiwał się nazwiskiem Stępiński i poprosił go o ustalenia w sprawie zatrzymania syna.
- W wydziale dochodzeniowo-śledczym komendy stołecznej pojawił się funkcjonariusz pierwszego departamentu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z pytaniem o bieg tej sprawy i o konsekwencje, jakie grożą przywódcy tej części warszawskiej organizacji, która dokonała profanacji pomnika Dzierżyńskiego. Z relacji kierownictwa tego wydziału wskazywano, że jest on szefem tej organizacji i na pewno z odpowiedzialności karnej z tej sprawy się nie wywinie. Z tych rozmów zostały sporządzone przez funkcjonariusza wywiadu notatki i te notatki o których wspomniałem zostały ujawnione w aktach kontaktu operacyjnego o pseudonimie "Wacław". - mówił prokurator Mariusz Rębacz, IPN.
- 17 maja w trakcie procesu sądowego jego kolegów Tomka Sokolewicza i Marka Marciniaka. Bohatersko na sprawie sądowej tychże kolegów powiedział do sędziego, że bardzo był bity i zmuszany do fałszywych zeznań. Wówczas pani prokurator młoda blondyneczka wyskoczyła strasznie zdenerwowana i powiedziała "będziesz pięć lat siedział za fałszywe zeznania" a sędzia, młody człowiek spokojnie z uśmiechem na ustach zapytał "a czy mógłbyś powiedzieć, jak ci panowie się nazywali". Emil odpowiedział dowcipnie "ci panowie, jak biją to się nie przedstawiają, ale na pewno bym ich rozpoznał, gdyby mi pokazali tych panów. W każdej chwili, do końca życia, zapamiętam ich twarze." - wspominała Krystyna Barchańska, mama Emila.
- Po tym jak Emil Barchański wyszedł z aresztu, obiecał swojej mamie, że już więcej polityką zajmować się nie będzie. Miał kłopot z łaciną, miał kłopot z przysposobieniem obronnym, obiecał mamie, że się będzie uczył. Powodem dla którego bardzo często spędzał czas ze swoim sąsiadem Hubertem była nauka i to, że obaj mieli psy. W związku z czym obaj młodzi ludzie bardzo często chodzili razem na spacery. Wydaje się, że osoba, która została podstawiona państwu Barchańskim była bardzo świadomie przemyślana przez Służbę Bezpieczeństwa. Chłopak był młody, posiadał podobne zainteresowania jak Emil, posiadał żonę, dziecko, był wiarygodny. - opowiadała Kinga Hałacińska, opozycjonistka, działaczka NSZ.
3 czerwca 1982 roku Emil Barchański razem z kolegą Hubertem pojechał na plaże nad Wisłą.
- Emil umówił się z mamą, ponieważ ona się bardzo martwiła po tych wszystkich sprawach sądowych o to, co on robi, że będzie jej zostawiał kartki. W związku z tym codziennie zostawiał jej kartki na stole, jeżeli gdzieś wychodził, co robi i gdzie idzie. Tego dnia długo pracowała, wróciła do domu koło 18. Nikogo nie było w domu. Na stole widniała kartka, że poszedł się uczyć. (...) Ponieważ była godzina policyjna i on nie wracał, ona przerażona wieczorem pobiegła wpierw do sąsiada, do Huberta, ale nie było go w domu, więc miała podejrzenie, że są razem. (...) Kiedy rozhisteryzowana pobiegła do domu, Hubert już był, był cały mokry i o dziwo miał rzeczy jej syna. Miał jego torbę, miał jego koszulę, miał smycz ich psa, miał jego legitymację. Powiedział, że Wisła wyschła w związku z czym jego syn po takich fałdach piachu przeszedł na drugą stronę Wisły w kierunku Wilanowa, że po drugiej stronie był samochód i przy nim byli jacyś ludzi i wołał za Emilem, ale Emil wsiadł do samochodu i tyle go widział. Ona się spytała, dlaczego w takim razie wziął te rzeczy, to on powiedział "bo ja myślałem, że on będzie pierwszy w domu i oni go tu przywiozą". Pierwsza myśl pani Krystyny była to UB-ecja i Emil został po raz kolejny zgarnięty. - mówiła Hałacińska. - Syn miał alergię na wodę. Bał się zaróno ciepłej, zimnej, dostawał skurczu oskrzeli. Wersja z tym, że on sam wszedł do wody za psem wydawała im się trochę niewiarygodna. Wydawało im się, że nawet gdyby tak się stało, to poświęciłby życie psa, miał duży lęk przed wodą. Wersja, że wszedł sam do rzeki, przeskakiwał na drugą stronę, też wydała im się dziwna. Oni przejechali na drugi brzeg i próbowali wypytywać ludzi, którzy tam byli, czy w ogóle ktoś tutaj przyjeżdżał, czy są w ogóle ślady. Wtedy zaczęli podejrzewać, że ta wersja jest niespójna. Ten młody człowiek, który poraz ostatni widział Emila miał kamienną twarz, patrzył na ich łzy, przerażenie, właściwie nie okazywał emocji. - dodała.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ OGLĄDAJĄC NAJNOWSZY ODCINEK PROGRAMU "KONIEC SYSTEMU"