Wczorajsze przesłuchanie Michała Tuska przed sejmową komisją śledczą w sprawie Amber Gold, w oczywisty sposób nie przeniosło przełomu, ale wyraźnie pokazało, że był on w wyraźnym konflikcie interesów - pisze Zbigniew Kuźmiuk.
Synowi premiera towarzyszył mecenas Roman Giertych, który miał go strzec przed szczególnie dokuczliwymi pytaniami posłów, które mogły pogrążyć świadka, ale ostatecznie w pełni mu się to nie udało.
Momentami Michał Tusk nie trzymał się linii wyznaczonej mu przez mecenasa Giertycha i pozwalał sobie na swobodne odpowiedzi na pytania posłów i w takich przypadkach dzielił się wiedzą, która pogrąża nie tylko jego, ale także jego ojca.
2. Taką właśnie wypowiedzią było przytoczenie szczegółów rozmowy Michała Tuska z ojcem z czerwca 2012 roku, której konkluzją było stwierdzenie, że „obaj z ojcem wiedzieliśmy, że Amber Gold i OLT Express to lipa”.
Wprawdzie OLT Express ogłosiła upadłość pod koniec lipca 2012 roku, a Amber Gold w połowie sierpnia tego samego roku, ale z wypowiedzi syna ówczesnego premiera wynika, że Donald Tusk, znał „mroczne” tajemnice obydwu firm znacznie wcześniej.
Potwierdza to także wcześniejsza rozmowa Donalda Tuska z synem, który już na przełomie roku 2011 i 2012 ostrzegał go przed porzuceniem pracy w Gazecie Wyborczej i podjęciem pracy w OLT Express.
3. Podczas wczorajszego przesłuchania przed sejmową komisją śledczą, okazało się także, że Michał Tusk nie widzi konfliktu interesów w swoim jednoczesnym zatrudnieniu w porcie lotniczym Gdańsk (spółka miasta Gdańska, samorządu województwa pomorskiego i Polskich Portów Lotniczych) i linii lotniczych OLT Express powołanych przez spółkę Amber Gold.
Tego konfliktu interesów syn premiera nie widział, nawet wtedy, kiedy przewodnicząca komisji poseł Małgorzata Wasserman przytoczyła mu treść maila, który wysłał do prezesa OLT Express, sugerując, że przez znajomych dziennikarzy może „przywalić LOT-owi”, który korzystał także z portu lotniczego w Gdańsku.
A przecież jako pracownik portu lotniczego w Gdańsku miał w zakresie swoich obowiązków, pełną współpracę z każdą linia lotniczą, która korzystała z tego lotniska, a właśnie to PLL LOT S.A. dostarczał największą cześć przychodów tego portu.
4. Teraz już wiemy, że linia OLT Express korzystając ze szczególnych warunków współpracy stworzonych jej przez port lotniczy w Gdańsku, spowodowała jego straty w wysokości przynajmniej 4,5 mln zł i kwota ta jest już nie do odzyskania, ponieważ w prowadzonym procesie jej upadłości okazało się, że ma ona majątek o symbolicznej wartości.
Co więcej jak wynika z odpowiedzi przedstawionej przez ówczesnego ministra skarbu państwa z października 2012 roku na pytanie posłów, 4 miesięczna działalność spółki OLT Express spowodowała po stronie PLL LOT S.A. powstanie dodatkowych kosztów na kwotę przynajmniej 34 mln zł (konieczność znacznego obniżenia cen biletów na liniach krajowych, a także dodatkowych kosztów na reklamę).
Jednak najważniejsza informacja jak wynika z wczorajszych zeznań Michała Tuska jest taka, że zarówno on jak i jego ojciec Donald Tusk już na przełomie 2011 i 2012 roku doskonale wiedzieli, że Amber Gold to jest piramida finansowa, ale przez następne 7 miesięcy premier polskiego rządu nie zrobił nic, żeby ostrzec przed tym zwykłych ludzi.
Jak teraz już wiemy, te ostatnie 7 miesięcy działania Amber Gold, to były największe nakłady tej piramidy finansowej na reklamę i w tym okresie klienci przynieśli do kas tej spółki największą część pozyskanych przez nią pieniędzy.
5. A więc Michał Tusk i jego ojciec ówczesny premier Donald Tusk przez wiele miesięcy wiedzieli, że „Amber Gold i OLT Express to lipa”, ale ten ostatni nie zdecydował się ostrzec Polaków przed lokowaniem oszczędności w tej piramidzie finansowej.
Co więcej, jak to ujęła pod koniec przesłuchania przed komisją przewodnicząca Małgorzata Wassermann „przez 8 godzin zeznań przed komisją śledczą Michał Tusk nie potrafił odpowiedzieć, co zrobił przez 5 miesięcy pracy dla firmy OLT Express, bo w dokumentach nie ma śladu jego działalności”.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Kierwiński pochwalił się głosowaniem w prawyborach. Ludzie są wściekli: „Kiedy pomożesz powodzianom?”