Szokujące! Jak ABW rządziła służbami finansowymi. Człowiek Bonda i desant z Rakowieckiej!
Andrzej Parafianowicz i Jacek Rostowski kłamali w sprawie Amber Gold podczas wystąpienia w Sejmie w połowie 2012 r. – stwierdziła sejmowa komisja śledcza. Jednak poważnych wątpliwości wokół zeznań tych dwóch wpływowych członków rządu Donalda Tuska jest dużo więcej - pisze w najnowszym numerze "Gazety Polskiej" Piotr Nisztor.
To była jedna z największych afer gospodarczych za rządów PO-PSL. W wyniku upadku Amber Gold, piramidy finansowej, oferującej rzekomo atrakcyjne inwestycje w złoto, 19 tys. osób straciło ponad 850 mln zł. Kulisy tego skandalu od dwóch lat stara się wyjaśnić sejmowa komisja śledcza. Jednym z badanych wątków są poważne nieprawidłowości w działaniach służb finansowych. Za rządów PO-PSL były one nadzorowane przez dwóch kluczowych urzędników rządu Donalda Tuska: Jacka Rostowskiego, wicepremiera i ministra finansów, oraz Andrzeja Parafianowicza, wiceministra finansów. Obydwaj zeznawali ostatnio przed komisją śledczą. Co powiedzieli? Zarówno Parafianowicz, jak i Rostowski odpowiadając na pytania sejmowych śledczych, często zasłaniali się niepamięcią lub brakiem wiedzy. Przekonywali jednak, że mimo licznych nieprawidłowości w działaniach urzędników aparatu skarbowego wywiązali się… prawidłowo ze swoich obowiązków. Komisja uważa jednak inaczej. Twierdzi, że obydwaj mijali się z prawdą, m.in. gdy 30 sierpnia 2012 r. tłumaczyli się z mównicy sejmowej z działań podejmowanych wobec Amber Gold. Ale wątpliwości jest dużo więcej. W tym kwestia wpływu, jaki na podległe Ministerstwu Finansów służby miała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW), która – jak wynika z prac komisji śledczej – dopuściła się szeregu skrajnych zaniedbań w sprawie Marcina i Katarzyny P.
Tajemnicze rekomendacje Bondaryka
Za rządów Donalda Tuska 54-letni dziś Andrzej Parafianowicz należał do grona najbardziej wpływowych osób w państwie. Był nie tylko wiceministrem finansów, ale również Generalnym Inspektorem Informacji Finansowej (GIIF) i pełnomocnikiem rządu ds. zwalczania przestępczości finansowej godzącej w interesy Polski i Unii Europejskiej. Nadzorował więc zarówno wywiad skarbowy, jak i administrację podatkową. Rostowski zeznał przed komisją, że rekomendował go na te stanowiska gen. Krzysztof Bondaryk, szef ABW. Skąd Parafianowicz tak dobrze znał Bondaryka? Jak stwierdził podczas przesłuchania, poznał go w 1999 r., gdy późniejszy szef ABW był wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji. – Byłem delegowany przez NBP do MSWiA. Gen. Bondaryk był moim przełożonym – zeznał Parafianowicz. Relacje między nimi były bardzo bliskie. Bondaryk rekomendował później Parafianowicza do pracy w operatorze komórkowym ERA (obecnie T-Mobile). Gdy został więc wiceministrem finansów, bardzo często kontaktował się z szefem ABW. – Konsultacje to za dużo, ale prawdą jest, że współpracowaliśmy i bywałem u pana generała, a także pan generał był u mnie – zeznawał Parafianowicz, który kluczowe komórki służb finansowych obsadził ludźmi ABW. Jaki więc wpływ na działania administracji skarbowej i wywiadu skarbowego przy okazji Amber Gold miała Agencja? Czy kluczowe decyzje w sprawie działań służb finansowych mogły zapadać w gabinecie Bondaryka? Nie wiadomo. Były szef ABW nie był o to pytany przez komisję. Jednak z nieoficjalnych informacji „GP” wynika, że Parafianowicz, będąc wiceministrem finansów, mógł być nawet na tzw. „niejawnym” etacie w ABW. – Proszę o następne pytania – odpowiedziała pytana o to w programie „Minęła 20” Małgorzata Wassermann, szefowa komisji śledczej ds. Amber Gold.
Wpływ ABW na służby finansowe to jedna z kluczowych kwestii do wyjaśnienia. Komisja śledcza już wcześniej ustaliła, że funkcjonariusze ABW dopuścili się wielu nieprawidłowości w sprawie Marcina P. i prowadzonych przez niego interesów. W efekcie m.in. nie zabezpieczono kluczowych dowodów w sprawie (nagrań z monitoringu siedziby Amber Gold czy serwera zapisującego wewnętrzne rozmowy telefoniczne prowadzone przez pracowników tej firmy).