Belgijscy lewicowo-liberalni politycy domagają się kolejnego zliberalizowania przepisów i wprowadzenia legalnej aborcji do 18., a nie jak dotąd, do 12. tygodnia ciąży. Żądanie to spotkało się z ostrą reakcją episkopatu.
Za wydłużeniem terminu legalnej aborcji jest siedem ugrupowań, głównie lewicowych i liberalnych. To przede wszystkim partie opozycyjne, ale ich głos może wystarczyć do zmiany przepisów - informuje Polsat News.
Autorzy nowelizacji ustawy o tzw. przerywaniu ciąży w Belgii chcą, by można było przeprowadzić aborcję nawet w 18 tygodniu ciąży. Do tej pory granicą był 12. tydzień ciąży. Skrócony miałby być również czas na refleksję, z 6 do 2 dni. Propozycje zmiany przepisów o aborcji wywołały ogromne kontrowersje.
– W osiemnastym tygodniu, czyli ponad czwartym miesiącu ciąży dziecko jest już ukształtowane. To nie jest już tylko płód. Ma wszystkie części ciała i rozwijają się jego narządy. Naprawdę przypomina małego człowieka, co wpływa na metody aborcji jakie trzeba zastosować. Takie aborcje są wyjątkowo traumatyczne. Choć każda aborcja jest traumatycznym przeżyciem dla kobiety, to im później się odbywa, tym bardziej jest traumatycznym przeżyciem. Nie tylko dla matki, ale również dla lekarza dokonującego tego czynu – wyjaśniła Polsat News Constance Du Bus z Europejskiego Instytutu Bioetyki.
Zaniepokojenie pomysłami lewicy wyraził też belgijski episkopat. Duchowni zwracają uwagę, wydłużenie terminu przerywania ciąży może doprowadzić do banalizacji tych praktyk i sprawić, że aborcja będzie zwykłym, "medycznym" zabiegiem.
Zwolennicy liberalizacji prawa aborcyjnego argumentują, że wprowadzenie tych zmian pozwoli kobietom przeprowadzać aborcję w Belgii, a nie w Holandii, gdzie wiele kobiet miało się udawać po przekroczeniu legalnego terminu aborcji w kraju. W Holandii aborcja jest dozwolona nawet do 22. tygodnia od poczęcia.
Politycy lewicy chcą przeforsować zmiany jeszcze przed świętami. Pierwsze głosowania w komisjach parlamentarnych nad nowelizacją ustawy już w nadchodzącym tygodniu.