– Wydaje mi się, że od 25 lat, a szczególnie od 8 lat prowadzona jest ekonomiczna wojna z własnym narodem – mówił główny ekonomista SKOK Janusz Szewczak. – Jako społeczeństwo i jako przedsiębiorcy jesteśmy na hamulcu ręcznym, który zaciągnęła władza – ocenił z kolei Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha.
W pierwszej kolejności ekonomiści byli pytani o to, czy istnieją warunki, po których spełnieniu Polacy mogliby zacząć powracać z emigracji.
Sadowski przypomniał, że po 89. roku miało to już miejsce. – Polacy zaczęli wracać z emigracji po transformacji, to był kraj cudu gospodarczego XX wieku – podkreślał. – Ale ten trend szybko został zaprzepaszczony – dodał jednak.
– Pytanie obecnie brzmi, po co Polacy mają wracać do Polski. Tylko propaganda władzy twierdzi o złotym wieku i wspaniałych czasach. Wydaje mi się, że od 25 lat, a szczególnie od 8 lat prowadzona jest ekonomiczna wojna z własnym narodem. Z Polski robi się kraj absurdów, także ekonomicznych – ocenił z kolei Janusz Szewczak.
Andrzej Sadowski podkreśl, że Polacy nie muszą zdobywać doświadczenia za granicą, ponieważ w Polsce są ludzie o „niebywałym doświadczeniu, ale w warunkach systemowych nie da się ich talentów wykorzystać”. – Wszystko dzieje się dlatego, że i jako społeczeństwo, i jako przedsiębiorcy jesteśmy na hamulcu ręcznym, który zaciągnęła władza – zaznaczył. Według ekonomisty z Centrum im. Adama Smitha rządzący tworzą takie rozwiązania, które są niekorzystne dla rodzimych firm, ale są przychylne dla zagranicznych koncernów.
– Jak naprawić sytuację, kiedy Polska stała się taką półkolonią gospodarczą zachodnich firm, kiedy staliśmy się swego rodzaju montownio-hurtownią – uzupełniał Szewczak. Główny ekonomista SKOK podkreślał, że „to wszystko jest też obłożone niskimi wynagrodzeniami”. – Mamy przecież niższe pensje niż Grecy, których państwo bankrutuje – przypomniał.
– Ja od lat powtarzam, że w Polsce panuje rasizm ekonomiczny, bo polskie przedsiębiorstwa są gorzej traktowane. Muszą finansować zagraniczne koncerny, przed którymi ścielone są czerwone dywany – stwierdził Andrzej Sadowski. – Trudno sobie wyobrazić, żeby rząd USA promował zagraniczne firmy kosztem rodzimych – dodał.
– Trudno sobie też wyobrazić, żeby premier europejskiego kraju promował zagraniczną sieć handlową, mówiąc, że najlepsze buraki są w portugalskim sklepie – wtórował Janusz Szewczak, przypominając o promowaniu przez Ewę Kopacz sieci sklepów Biedronka w jednym z programów publicystycznych w TVP.
SKOK-i jako odwrócenie uwagi od tematów ważnych
– Bardzo byśmy chcieli, by taka komisja powstała i wyjaśniła wiele nieprawidłowości – stwierdził główny ekonomista SKOK, pytany o dzisiejszą wypowiedź premier Ewy Kopacz.
Premier rządu, powołując się na rekomendacje sejmowej komisji, stwierdziła, że w przyszłej kadencji powinna powstać komisja śledcza ws. nieprawidłowości w SKOK-ach. Kopacz stwierdziła również, że PKW powinna sprawdzić, czy SKOK-i finansują kampanię wyborczą.
CZYTAJ WIĘCEJ:
PKW sprawdzi, czy SKOK-i finansują kampanię wyborczą? Kopacz: Jest taka rekomendacja podkomisji
– Do niedawna sama pani premier była członkiem kas oszczędnościowych – przypomniał Janusz Szewczak, dodając, że największym obciążeniem w ciągu 25-lat dla Polski nie są SKOK-i, ale rządy PO. – Skandaliczne są też wypowiedzi urzędników, którzy z całą zapalczywością atakują kasy oszczędnościowe. PO przecież korzysta z pieniędzy banków – dodał.
– Skoro pani premier mówi o rekomendacjach i o Niemcach, to warto przypomnieć, że tam funkcjonuje wiele tzw. Sparkasse, które są podobne do kas oszczędnościowych – podkreślał z kolei Andrzej Sadowski.
Według Szewczaka posługiwanie się w kampanii wyborczej tematem SKOK-ów to odwrócenie uwagi od ważnych tematów dot. finansów i sektora bankowego. – To niedawno doradca pani premier, Janusz Lewandowski powiedział, że po przewalutowaniu tych kredytów (we frankach – przyp. red.) kilka banków będzie zagrożonych – przypominał.
Dodał, że tego typu działania to swego rodzaju zemsta na środowisku SKOK, które podnosiło problematyczne tematy. – W ostatnich latach Polacy zostali oszukani w toksycznych operacjach finansowych na sumę od 50 do 100 mld złotych – podkreślał główny ekonomista SKOK.
– Chcemy sprawdzić, czy w Polsce nie doszło do manipulacji kwotą LIBOR. Nikt nie chce się zająć tą sprawą. To wygląda tak, że szesnastu bankierów ustaliło sobie zawyżone kwoty, którymi potem obciążono Polaków – stwierdził Janusz Szewczak.
Zapytany o to, czy polskie państwo może sobie radzić z tego typu działaniami, Andrzej Sadowski podkreślał, że wydaje się to mało prawdopodobne. – W wielu innych wypadkach okazywało się, że wymiar sprawiedliwości słabo funkcjonuje i wydaje się mało prawdopodobne, że regulacje w tej sprawie ochronią polski system finansowy – podkreślał ekspert z Centrum im. Adama Smitha.