W programie „Wolna Białoruś” wystąpił dziś Romuald Szeremietiew, wykładowca akademicki oraz były wiceminister obrony.
Romuald Szeremietiew powiedział na antenie Telewizji Republika, że Białoruś to „teren kluczowy, bo z tego miejsca szły uderzenia na Warszawę, Żółkiewski szedł tamtędy na Moskwę”:
- W tej całej opowieści dominuje motyw geopolityczny, narzucono nam taką narrację ale tak naprawdę co decyduje o tym, że coś się dzieje? Decyduje to, co ludzie mają w głowach – ocenił były wiceminister obrony.
Szeremietiew wyraził także swoją opinię na temat buntu, który odbywa się u naszych wschodnich sąsiadów:
- W moim przekonaniu na ziemiach dawnej RP mamy do czynienia ze starciem cywilizacyjnym. Głównym buntem naszej wolności była „Solidarność”.
Zauważył również, że w Rosji społeczeństwo jest nastawione na podporządkowanie się władzy:
- Z jednej strony Łukaszenka biega na każde zawołanie Putina. Z drugiej - widzimy te wszystkie protesty narodu i obywateli białoruskich.
Były wiceminister obrony zauważył ponadto, że „problem cywilizacyjny istnieje nadal, szczególnie na Ukrainie, bo tamtejsza społeczność jednak nie zwyciężyła”.
- Walka o umysły Białorusinów odbywa się na naszych oczach. Morawiecki i Duda mówią, że popierają demonstrantów białoruskich, natomiast sankcje nie uderzą w ludzi, ale w aktywistów.
Jest szansa, że towarzysz Putin będzie się musiał cofnąć – orzekł.
- W pewnym momencie Łukaszenka uwierzył, że może być niezależnym prezydentem Białorusi, bez wpływów Putina. Zadbał o to, by w pewnych rejonach znaleźli się jego ludzie, niezależni od Rosji. Putin próbował podporządkować sobie Gruzję, potem Ukrainę – wyrywając Krym, ale ciąg dalszy nie nastąpił – dodał na zakończenie programu.