– Mam też wrażenie, że w całej tej sprawie przewija się nadmiernie ten wątek powstańczy. Stworzona jest tu nadmierna interpretacja – stwierdził w programie „Wolne głosy” publicysta tygodnika W Sieci Wiktor Świetlik. – Nie o tym się tu rozmawia – odpowiadał Cezary Gmyz z tygodnika Do Rzeczy.
– Lustrację w jakimś stopniu przeprowadziliśmy, ale niekompletnie. Pytanie, czy jeszcze da się ją przeprowadzić – zastanawiał się Cezary Gmyz. Dziennikarz śledczy podkreślał, że tak jak Sławomir Cecnkiewicz jest w tym temacie sceptyczny. – Niestety dziś nie da się tego zrobić w formie w pełni satysfakcjonującej – podkreślał Gmyz.
Wiktor Świetlik również nie miał wątpliwości, że dziś płacimy za grzech zaniechania, jakim było nieprzeprowadzenie lustracji. – To jak stwierdzenie komunału. Jednak istotna jest też forma, w jakiej przeprowadza się ją dzisiaj – zauważył publicysta tygodnika W Sieci.
– Dziennikarze i historycy mają prawo lustrować prof. Kieżuna, bo jest osobą publiczną. Pozostaje jednak forma tej lustracji, którą osobiście krytykuję – podkreślał Świetlik. Jego zdaniem cała sprawa przesiąknięta jest sporem prof. Kieżuna ze Sławomirem Cenckiewiczem nt. Powstania Warszawskiego. – Mam też wrażenie, że w całej tej sprawie przewija się nadmiernie ten wątek powstańczy. Stworzona jest tu nadmierna interpretacja – podkreślał Świetlik. Publicysta ponadto przyznał, że zasług profesorowi jednak nie da się odebrać. – Chodzi tu także o krytyczną analizę dot. polskiej transformacji – tłumaczył publicysta W Sieci.
– Prof. Kieżun funkcjonuje w pamięci tak naprawdę od 2 lat. Wkroczył w świat polityki z błyskotliwymi analizami systemu – przyznał Cezary Gmyz. Jednak dodał też, że jego zdaniem profesor „nie gra fair w swoich wypowiedziach, mówiąc np., że napadła go banda Zychowicza”. – O ile Cenckiewicz zgadza się z Zychowiczem w ocenie Powstania Warszawskiego, tak Woyciechowski ma zgoła odmienne, popowstańcze poglądy – stwierdził Gmyz, dodając, że „nie o tym tu się rozmawia”. – Autorzy podkreślają, że był on bohaterem Powstania Warszawskiego i swoje wycierpiał w łagrach. Nikt też mu nie odbiera osiągnięć naukowych – skwitował dziennikarz śledczy Do Rzeczy.