"Twórcy ustawy wiatrakowej, która okazała się jedną wielką aferą, i którą teraz zajmuje się prokuratura, tłumaczyli się, że popełniono jeden "mały błąd". Ten "mały błąd" liczył ponad 20 stron maszynopisu. Ten "błąd" dotyczył m.in. wywłaszczeń, odległości wiatraków od budynków, sposobów finansowania - w tym przywrócenie bardzo groźnego dla odbiorców energii obliga giełdowego. Wywindowałoby to ceny energii w sposób katastrofalny dla prywatnych odbiorców, ale nie tylko", mówi poseł Marek Suski (PiS). Cała rozmowa w oknie obok. Polecamy!
"Teraz firmujący aferę nieudolnie próbują się tłumaczyć. Robią to w stylu złodzieja przyłapanego na gorącym uczynku, który złapany za rękę mówi, że to "nie jego ręka"", zauważa parlamentarzysta Prawa i Sprawiedliwości.